Ponad 3,5 roku temu debiutowali w Futbol-Arenie i od samego początku stali się jedną z czołowych drużyn ligi. Lata mijają, a pod tym względem nic się nie zmienia. Wiosną zdobyli wicemistrzostwo Ligi A, latem reprezentowali Toruń podczas mistrzostw Polski, a w ostatnią niedzielę, dzięki zwycięstwu nad Nankatsu CCCustoms przypieczętowali brązowy, kolejny już w swojej historii, medal. Poznajcie drużynę tygodnia: Galacticos Lizard King.

Od pierwszego meczu Galacticos z lidze minęły już ponad 3 lata. Marzec 2014 i spotkanie z Bydgoskim pokazuje, jak wiele zmieniło się w tej drużynie od tamtego czasu, ale i tak u tamtych debiutantów można zaobserwować nazwiska, które o ich sile stanowią do dziś – Piotr Marczak, Igor Góźdź, Michał Malinowski czy Paweł Bieżuński. Galacticos zakończyli tamten sezon na czwartym miejscu, tuż za plecami Elitki Capone, z którą później przeprowadzili skuteczną fuzję.

2014 rok to również największy sukces w historii Galacticos, którzy w sezonie jesiennym – jako Akademia Futbolu Tomasz Hajto – jedyny raz sięgnęli po mistrzostwo całej ligi. Przerwali wówczas hegemonię Klajmeksów-Rubinkowo, którzy latem zdobyli tytuł z kompletem punktów na koncie. O wartości tamtego sukcesu świadczą choćby nazwiska, jakie grały w barwach Klajmeksów w kluczowym meczu sezonu – roi się wśród nich od graczy dzisiejszego Dynamika: Marcin Mrówczyński, Tomasz Zieliński, Daniel Paprocki, Karol Kułacz oraz Bartłomiej Granat.

Jakub Jędrzejewski: Z perspektywy czasu to będzie chyba nasz największy sukces, tak jak i zdobycie Pucharu Ligi. Spojrzenie na wszystkie zespoły ze szczytu tabeli zawsze dostarcza szczególnych doznań. Wcale nie mniejszym osiągnięciem była jednak dla nas udana fuzja z Elitką, która dała nam wszystkim mentalnego kopa do jeszcze lepszej gry i walki o najwyższe cele. Z kolei największym niedosytem jest to, że cały czas nie udało nam się ograć Dynamika.

Za ogromny sukces należy uznać także fakt, że Galacticos już od dłuższego czasu utrzymują się w ścisłej czołówce Futbol-Areny. Obecnie są jedyną drużyną, która od ich debiutanckiego sezonu Wiosna 2014 do dziś, nieprzerwanie grałaby w Lidze A. Od tamtej pory – oprócz wspomnianego przez Kubę zwycięstwa w Pucharze Ligi – Galacticos aż sześciokrotnie stawali na podium wliczając w to obecne rozgrywki. Po raz ostatni w trójce jesienią 2015 roku, kiedy to po bardzo słabym – jak na nich – sezonie zajęli dopiero siódme, najgorsze spośród swoich występów, miejsce.

Efektem takich wyników był występ na mistrzostwach Polski. Galacticos we Włocławku udowodnili, że są godnymi reprezentantami Torunia. Jako jedna z czterech „naszych” ekip zdołali z powodzeniem przebrnąć fazę grupową, po której trafili na bardzo trudną przeszkodę – ścisłą czołówkę warszawskiej Playareny, Ganadora. Po pasjonującym starciu przegrali dopiero po wyczerpującej turbodogrywce. Sam Ganador awansował z kolei do stołecznego Top 16, gdzie znalazł pogromcę w postaci późniejszych mistrzów Polski – Tiki Taki Warszawa.

Dla zespołu Jakuba Jędrzejewskiego oczywistym celem wydaje się być powtórka z lata i zdobycie kolejnej przepustki na mistrzostwa Polski. Na razie misję tą można uznać za prowadzoną z sukcesem, ponieważ już teraz wiadomo, że Galacticos wiosną rozpoczną z co najmniej trzypunktową przewagą nad najgroźniejszymi przeciwnikami w tabeli sumarycznej. Taki stan nie przyszedł jednak łatwo, ponieważ obecny sezon należał do wyjątkowo skomplikowanych. Jeszcze przed jego startem, podczas wakacyjnego turnieju, kontuzji nabawił się kapitan „Galaktycznych” – Jakub Jędrzejewski. Przez blisko połowę jesieni w składzie wicemistrzów ligi brakowało MVP z wiosny, Krzysztofa Brończyka, a chwilę później uniemożliwiającego występy złamania ręki doznał jeden z ciągnących grę tej ekipy Mateusz Grzelak. Mimo wszystko już przed meczem ostatniej kolejki Galacticos mogą być pewni, że po raz czwarty z rzędu zobaczą na swoich piersiach medale.

Jakub Jędrzejewski: Przed sezonem nie zakładaliśmy sobie konkretnego miejsca, bardziej chcieliśmy zdobyć jak najwięcej punktów i tutaj pozostaje pewien niedosyt. Szkoda przede wszystkim słabych spotkań z Dor-Marem czy Paintballem. Ten sezon od początku nie układał się tak, jakbyśmy tego chcieli, nie mogliśmy złapać właściwego rytmu, co kolejkę kogoś brakowało. Na szczęście pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwą drużyną i niezależnie od przeciwności losu, walczymy do końca. Biorąc to wszystko pod uwagę, sezon oceniam na 4. Sztuką jest bowiem wywalczyć miejsce na podium, kiedy nie do końca wszystko układa się po twojej myśli. Wszystkie braki indywidualne uzupełnił nasz silny kolektyw i kolejni liderzy, którzy objawiali się co mecz. Mimo wszystko żal mi urazów, które w tym sezonie nie oszczędzały naszej drużyny. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będziemy jeszcze silniejsi i zrealizujemy swój cel. Trzymam też kciuki, żeby w przyszłym roku co niektórzy zawodnicy z dużym potencjałem i umiejętnościami pojawiali się częściej na meczach.

KLUCZOWI ZAWODNICY

Krzysztof Brończyk – najważniejsza „zdobycz” Galacticos ze wspominanej już fuzji z Elitką Capone. Blisko 150 bramek w Lidze A, z czego 44 dla obecnej drużyny. W obecnym sezonie musiał opuścić kilka pierwszych kolejek, a wyniki osiągnięte po jego powrocie mówią wiele – sześć zwycięstw w siedmiu meczach. Wiosną sięgnął po najbardziej prestiżowe indywidualne wyróżnienie w Futbol-Arenie – MVP Ligi A. Pomimo ponad miesięcznej absencji, i tak zajmuje pozycję wicelidera w klasyfikacji asystentów jesiennej kampanii.

Bartosz Wójcik – „Żaba” wygląda na jednego z najbardziej niedocenianych zawodników całej ligi. Dość powiedzieć, że w jego 71 występach w Lidze A, tylko raz zgarnął wyróżnienie dla najlepszego gracza meczu. Tymczasem jest on niezwykle ważnym ogniwem w ataku Galacticos, ponieważ jako jeden z niewielu potrafi samodzielnie zrobić „coś z niczego”. Wszystko za sprawą niesamowitego „pokrętła”, którym niemal w miejscu potrafi ograć dwóch czy trzech rywali.

Piotr Marczak – w składzie Galacticos od samego początku. Swojego czasu okrzyknięty najlepiej zastawiającym się defensorem całej Futbol-Areny. Ważna postać nie tylko na samym boisku, ale także obok niego, gdzie potrafi pozytywnie wpłynąć na mobilizację i koncentrację drużyny. Swoimi dobrymi występami dorobił się powołania do reprezentacji Torunia.

PRZECIWNICY O GALACTICOS LIZARD KING

Bartosz Olkowski (Big Bulls Kowalewo): Moim zdaniem to bardzo stabilna drużyna. Wydaje mi się, że to iż nie mają wielkich indywidualności stanowi o ich sile – mam tu na myśli, że brak jakiegokolwiek zawodnika nie zmienia obrazu ich gry. Posiadają swój własny styl i w każdym meczu się go trzymają. Grając przeciwko nim, odczuwalne jest ich doświadczenie, zgranie i pewnego rodzaju cwaniactwo boiskowe, co działa oczywiście na ich korzyść.

Daniel Paprocki (Dynamik Herring Toruń): Widać u nich dużą determinację i zaangażowanie. Mają pomysł na grę, żeby szybko organizować się po stracie piłki, zagęszczać pole gry i wyczekiwać na kontry, które w ich wykonaniu są zabójcze. Grają bardzo szybko w tej fazie ataku, bez zbędnego przetrzymywania piłki. Co też istotne, tworzą zespół – na boisku jeden pomaga drugiemu. To wszystko zebrane w całość pokazuje, że są mocnym zespołem i potrafili to udowodnić w ostatniej kolejce, na tle zawsze mocnego i potrafiącego zaskoczyć zespołu Nankatsu.

Kamil Tarczykowski (JZK Klinowcy): Galacticos to absolutna czołówka Futbol-Areny. To właśnie oni w tym sezonie pokazali, jak należy grać. Pokonali nas najwyżej ze wszystkich rywali, z którymi mierzyliśmy się w tym roku. Mocną stroną tego zespołu jest to, że jego siła nie opiera się na jednej konkretnej osobie, a w przypadku słabszej gry jednego, zawsze ktoś inny potrafi to pociągnąć. Na koniec, w imieniu całej naszej drużyny życzymy Grzeliemu szybkiego powrotu do zdrowia po kontuzji, której nabawił się w meczu z nami.

Inne artykuły

Leave a Reply