Liga B1 2017 Jesień

(12)
RKS HUWDU
Dual Polska
7 - 4
Wynik końcowy

Walka o mistrzostwo Ligi B1 jest już na samym finiszu i było widać, że RKS HUWDU nie chcą z tej walki wypaść na ostatniej prostej. W składzie na mecz z Dualem zabrakło jedynie bramkarza Daniela Glinkowskiego oraz niedostępnego ze względu na kontuzję Daniela Zycha. Jednak i niegrający już o pozycje medalowe Dual zebrał całkiem ciekawy skład, wobec czego można było mieć nadzieję na niezłe widowisko. Nic z tych rzeczy, bowiem dość szybko to zespół Dominika Bagińskiego ustawił sobie spotkanie tak, jak tego potrzebował. Już po pierwszym kwadransie prowadził 4:0 i widać było, że rywal niespecjalnie ma pomysł na to, jak przeciwstawić się rozpędzonym głównie akcjami Dawida Rojewskiego zawodnikom Huwdu. Zamiast tego w szeregach Dualu zaczęły pojawiać się wzajemne pretensje, które tylko podkreślały nieporadność drużyny Krzysztofa Wierzbowskiego. Zwycięstwo RKS-u ani przez chwilę nie było zagrożone. Dzięki tym trzem punktom oraz korzystnym rozstrzygnięciom w innych spotkaniach Huwdu zapewnili już sobie co najmniej drugie miejsce w Lidze B1, a do hitu całego sezonu przystąpią jako lider tabeli. Na miano MVP meczu zasłużył Dawid Rojewski, który to wyróżnienie zgarnął już po raz szósty. / RD

Liga B2 2017 Jesień

(12)
Lepsi Od Nas
FC Drewce Drobet&Carmotive.pl
2 - 3
Wynik końcowy

Dla Drewców to miało być prawdziwe zwieńczenie sezonu. Zwycięstwo zapewniało pierwsze miejsce w Lidze B2, więc nie mogło dziwić, że na spotkaniu, po którym planowane było świętowanie tytułu, pojawiła się cała czołówka zawodników lidera tabeli. Pozytywnie zaskoczyli natomiast Lepsi Od Nas, w których brakowało wprawdzie nominalnego bramkarza oraz Grzegorza Kowalskiego (do obydwu faktów można się powoli przyzwyczajać), ale i tak wystawili skład, dzięki któremu mecz wcale nie zapowiadał się na spacerek dla faworyta. I faktycznie, od samego początku mecz nie układał się dobrze dla Drewców, którzy już w 1. minucie przegrywali 0:1, a na przerwę schodzili przy wyniku 1:2, a strzegący bramki Marcin Chyziński wcale nie musiał uchodzić za bohatera spotkania. Można było odnieść wrażenie, że zespół Kacpra Kamińskiego jakby nie dowierzał, że przeciwnicy chcą jeszcze formalnie przedłużyć walkę o mistrzostwo ligi. Z drugiej strony, warto pochwalić ich, że praktycznie ani przez moment nie panikowali, nie rzucali się do chaotycznych ataków, tylko cierpliwie czekali na swoją szansę. A tę tuż po zmianie stron wykorzystał Bartosz Łagodziński. Po kwadransie gry przy stanie 2:2 swoją rolę odegrał z kolei jeden z liderów Drewców, Adam Marczuk, który golem na 3:2 ustalił wynik spotkania. Nowy mistrz Ligi B2 może i nie zachwycił, ale osiągnął to, na czym zależało mu najbardziej – wygrał, zapewnił sobie mistrzostwo i mógł rozpocząć świętowanie. Czas na Ligę A! / RD

Liga A 2017 Jesień

(12)
Galacticos Lizard King
Nankatsu Octree Finance
6 - 2
Wynik końcowy

Starcie Galacticos z Nankatsu mogło zdeterminować dwa rodzaje wydarzeń w Lidze A – albo na dobre rozgrzać walkę o miejsce na podium, albo całkowicie tę walkę zabić, jeżeli górą okazałby się wicemistrz z wiosny. I to właśnie zespół Jakuba Jędrzejewskiego wszedł w ten mecz zdecydowanie lepiej, jakby wyciągając wnioski z ubiegłego tygodnia, gdy bardzo długo męczył się z Catenaccio. Tym razem Galacticos zestawili nie tylko mocną kadrę, ale i zaprezentowali niezwykłą mobilizację, od samego początku napędzając kolejne akcje. Już do przerwy prowadzili 3:1 i raczej trudno było szukać powodów, dla których Nankatsu mogliby odwrócić losy spotkania. Bardzo dobre zagrali ci, których od początku sezonu można było wskazywać jako zawodnicy, mający „robić różnicę” – Paweł Bieżuński, Bartosz Wójcik, Michał Malinowski czy Krzysztof Brończyk. Ich dobra dyspozycja tego samego dnia sprawiła, że gra Galacticos wyglądała naprawdę pewnie. Kwintesencją formy tego zespołu była akcja w drugiej połowie, gdy wystarczyło, że Jacek Brończyk zagrał prostopadłą piłkę, a dwa kolejne kontakty wystarczyły do zdobycia gola. Naszym reprezentantom podczas mistrzostw Polski tego dnia wychodziło po prostu zbyt dużo, żeby zespół Łukasza Lisewskiego był w stanie nawiązać kontakt. A to oznacza, że Galacticos po raz drugi w tym roku meldują się na podium Ligi A, choć już teraz wiadomo, że ich wynik będzie o jeden stopień gorszy niż wiosną. / RD

Liga A 2017 Jesień

(12)
Dynamik Herring Toruń
JZK Klinowcy
8 - 1
Wynik końcowy

Przez jedenaście tygodni zmagań w Lidze A Dynamik ani razu nie stracił punktów i raczej trudno było przypuszczać, że może dojść do tego tym razem, choć lider tabeli po raz kolejny nie mógł pochwalić się zbyt szeroką kadrą. Wśród zawodników pola jedyną alternatywą dla piątki był Radosław Masłowski i widoczne było to, że „Dynamiczni” nie chcą przesadnie forsować tempa meczu. Zamiast tego grali dokładnie tak, jak potrafią, czyli cierpliwie czekając na swoje sytuacje. Dobrze – przy drobnym udziale szczęścia – w takich warunkach odnaleźli się Klinowcy, którzy może i nieprzesadnie często wyprowadzali swoje ataki, ale za to potrafili skutecznie bronić dostępu do własnej bramki. I gdy wydawało się, że przed zmianą stron nie będziemy oglądać goli, użytek ze swojej lewej nogi dwukrotnie zrobił Kamil Piotrowicz, który w obecnym sezonie wyrasta na jednego z bardziej niepozornych zawodników ligi. Przy 2:0 Klinowcy jakby stracili nieco rezon, ponieważ zaraz po przerwie stracili kolejne dwie bramki i wówczas już w pełni jasne stało się, że o żadnej sensacji nie może być tu mowy. Dynamik rozpoczął powolny rozbiór przeciwnika i zatrzymał się dopiero na ósmym trafieniu, na co beniaminek Ligi A był w stanie odpowiedzieć tylko raz, ale za to bardzo efektowną bramką Krystiana Kraśniewskiego. Tym samym mistrzowie Polski przypieczętowali czwarty z rzędu tytuł w Futbol-Arenie, choć brak przesadnej radości nawet nie powinien dziwić, ponieważ stało się to dla nich chlebem powszednim. Klinowcy nie mają się czego wstydzić, a mogą jedynie żałować, że pauzować za kartki musiał Dariusz Ciepliński, którego niekonwencjonalność mogła przynieść nieco emocji, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy zespół Kamila Tarczykowskiego trzymał jeszcze kontakt z faworyzowanym przeciwnikiem. / RD

Liga A 2017 Jesień

(12)
Piotrowski JKB 2
Toruń Shore
4 - 1
Wynik końcowy

Mecz o wszystko? Zdecydowanie tak, ponieważ stawką tego starcia było rozstrzygnięcie, która z tych drużyn pożegna się z Ligą A. Przed spotkaniem w nieco lepszej sytuacji było Atletico, które miało trzy punkty przewagi, ale i tak było widać, że zespół ten podszedł do spotkania bardzo poważnie, czego efektem była obecność choćby Dawida Zamiatowskiego, Jakuba Szulenckiego czy Piotra Walaszkowskiego. W szeregach Catenaccio w oczy rzucał się przede wszystkim brak Patryka Nawrockiego i to było widać na boisku. O ile zespół Jakuba Adanowicza grał twardo i skutecznie w obronie, o tyle zupełnie nie był w stanie zagrażać bramce rywala. Atletico w zdecydowanie zbyt dużym stopniu mogło skupić się na konstruowaniu ataków, choć na pierwsze wymierne efekty musieliśmy czekać ponad kwadrans. W pierwszej połowie wynik ustalili Zamiatowski oraz Michał Gotowt, a gdy po przerwie na 3:0 podwyższył Jakub Szulencki, zawodnikom Catenaccio widmo spadku zaczęło zaglądać w oczy już w pełni. Niemający nic do stracenia beniaminek dopiero wtedy, gdy już twarda defensywa nie miała jakiegokolwiek uzasadnienia, zaczął się nieco otwierać, jednak brakowało mu i czasu, i pomysłu, jak napocząć rywala. W samej końcówce wynik został ustalony na 4:1, co oznacza, że Atletico zajmie 12. miejsce w tabeli i o utrzymanie zagra w barażu, natomiast Catenaccio po sezonie fajnej przygody żegna się z Ligą A – na jej koniec zagra jeszcze z FC Extra Paintball Toruń. / RD

Liga A 2017 Jesień

(12)
FC Extra Paintball&ASG Toruń
Jakubskie Toruń
3 - 5
Wynik końcowy

Hit kolejki z udziałem dwóch drużyn, które w swoich szeregach mają wielu zawodników z Mustanga nazwaliśmy derbami. I słynne powiedzenie mówiące o tym, że „derby rządzą się swoimi prawami” idealnie określa to co działo się na boisku. Ale od początku. W mecz lepiej wszedł Extra Paintball, który poprzez długie utrzymywanie się przy piłce stworzył sobie kilka groźnych sytuacji, ale nie ustrzegł się jednego błędu w ustawieniu, z którego skrzętnie skorzystał Karol Sułecki. W tym momencie to Jakubskie nieco odżyło i zaczęło nawiązywać do gry, do której jesteśmy już przyzwyczajeni. Gdy wydawało się, że wicelider tabeli przypieczętuje lepszy fragment drugą bramką, bardzo mocne uderzenie Piotra Nowickiego z rzutu wolnego znalazło drogę do bramki Jakubskiego. Poza bramkami i kilkoma świetnymi sytuacjami po obu stronach, na boisku mogliśmy zobaczyć, jak to przystało na derby, wiele walki, ambicji i agresywnych zagrań. Drugą połowę perfekcyjnie rozpoczęli zawodnicy z Jakubskiego, którzy już po 4 minutach gry za sprawą dwóch trafień Adama Kaźmierczaka wyszli na prowadzenie 3:1. Ten wynik spowodował, że Extra Paintball musiał mocniej zaatakować i szukać kontaktowej bramki. Niestety dla drużyny Tomasza Webera, zbyt wysoki pressing oraz złe krycie i ustawienie spowodowały, że kolejne dwie kontry na bramki ponownie zamienił Kaźmierczak. W między czasie na placu gry doszło do kilku groźnych i zbyt agresywnych ataków. W ostatnich minutach Extra Paintballowi udało się zmniejszyć rozmiary porażki, ale ogólnie trzeba uznać, że wicelider w tym meczu był dużo lepszą drużyną i w pełni zasłużenie zgarnął 3 punkty, które zapewniają zawodnikom srebrne medale. O zwycięstwie w tym meczu zadecydowało doświadczenie i dużo mądrzejsza gra. Drużyna Radosława Goca udowodniła, że w tym sezonie jest lepszą drużyną i zrehabilitowała się za porażkę w poprzednim sezonie. Tym samym derbowy pojedynek wygrywa Jakubskie Toruń. / AK

Liga A 2017 Jesień

(12)
Auto-Mar Stare Miasto
NPS Feniks Pub
1 - 7
Wynik końcowy

Przed meczem ciężko było wytypować kto tak naprawdę jest faworytem. Obie drużyny w tym sezonie rozczarowują, obie grają poniżej swojego poziomu z poprzedniego sezonu, obie zmagają się z kontuzjami kluczowych zawodników i obie przed tym meczem były zagrożone grą w barażach. Jednak w tym spotkaniu, w przeciwieństwie do poprzednich, dużo liczniejszą i mocniejszą kadrą dysponował Feniks, który w telegraficznie skrócie – zagrał swój najlepszy mecz w tym sezonie. Nie musieliśmy długo czekać na pierwsze efekty mocnej kadry i lepszej gry. Już w 7. minucie worek z bramkami otworzył Kamil Żółkiewski. Kolejne bramki były tylko kwestią czasu, a wynik 4:0 do przerwy odzwierciedlał to co działo się na boisku. Na drugą połowę Stare Miasto wyszło bardziej zmotywowane, ale tym razem piąta bramka padła jeszcze szybciej niż pierwsza, bo już pięć minut po zmianie stron. Musimy jeszcze odnotować, że dobre zawody rozgrywał bramkarz NPS-u Piotr Dembiński, który kilkukrotnie ratował drużynę z opresji. Auto-Mar w tym meczu ograniczył się jedynie do akcji Mateusza Wróblewskiego, ale tego dnia „Wróblowi” brakowało szczęścia przy wykańczaniu akcji. Wisienką na torcie była bramka Patryka Przybysza, którego strzał zatrzymał się w samym okienku bramki. Niestety Feniksowi nie udało się zachować czystego konta, co mocno zdenerwowało zawodników, ponieważ byli oni blisko niemalże perfekcyjnego występu. W kilku słowach podsumowania możemy powiedzieć, że Feniks zagrał bardzo dobre zawody i na dobre odskoczył od strefy barażowej. Z kolei Stare Miasto będzie musiało swój byt zapewnić sobie w ostatniej kolejce z Havaną, co z taką grą jak w tym meczu będzie bardzo trudnym zadaniem. / AK

Liga B1 2017 Jesień

(12)
KOKA Team
FC Górsk
5 - 4
Wynik końcowy

Tak jak pisaliśmy przed meczem – na starcie sezonu nie przypuszczaliśmy, że oba zespoły na dwie kolejki przed końcem będą tak nisko. Obie drużyny mają przecież duże doświadczenie, dobrych zawodników i duże możliwości. Ten mecz mógł jednej z drużyn pozwolić zdobyć 3 punkty, które poprawiłyby ten maksymalnie średni sezon. Oba zespoły nie grają już o nic, ponieważ medale są daleko poza zasięgiem, a miejsca spadkowe są już zarezerwowane przez innych. O pierwszej połowie meczu możemy powiedzieć tylko tyle, że się odbyła, a jedyną bramkę zdobył Górsk. Na boisku nie działo się nic ciekawego, ale za to druga połowa w pełni wynagrodziła brak emocji w pierwszej. Mocny początek drugiej części gry i KOKA prowadzi już 2:1. Jeszcze szybsza odpowiedź i Górsk doprowadza do wyrównania. 4 minuty później przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisuje się Adrian Gadomski i to Górsk jest bliżej zwycięstwa. KOKA nie oddaje tego mecz bez walki i zdobywa dwie bramki dające prowadzenie, lecz chwilę później ponownie drużyna Mateusza Kwiatka odpowiada mocnym strzałem i doprowadza do wyrównania. Gdy wszyscy spodziewali się, że mecz zakończy się podziałem punktów, sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi, wziął Sebastian Lewandowski, który w ostatniej sekundzie zapewnił swojej drużynie 3 punkty. Taką grę jak w drugiej połowie chciałoby się oglądać zawsze. Było wszystko: zmiany prowadzenia, piękne bramki, dużo walki, strzały w poprzeczki i słupki, a na koniec bramka dająca zwycięstwo. Ogólnie rzecz biorąc mecz był wyrównany, ale KOKA pokazała, że jest mocną drużyną nawet gdy przegrywa i jest w stanie wygrać bardzo trudny mecz. Górsk może mówić o sporym pechu, z kolei KOKA zagrała dobry mecz i poprawiła swoją pozycję przed ostatnim meczem sezonu. / AK

Liga B1 2017 Jesień

(12)
OpusCapita
Young Bears
3 - 5
Wynik końcowy

Chyba mało kto się spodziewał, że ostatni mecz dwunastego weekendu przyniesie tak ogromną sensację. Lider, którego celem jest bezpośredni awans spotkał się z 10. drużyną w tabeli, która tak naprawdę gra tylko o jak najlepszą pozycję. Początek meczu wyglądał tak jak mogliśmy się tego spodziewać. Opus grający bez przede wszystkim Marcinowa, Czarneckiego i Oniszczuka grał dużo lepiej i wyszedł na prowadzenie. Niestety dla drużyny Mateusza Pietnoczko w 14. minucie czerwoną kartkę obejrzał ważny zawodnik jakim jest Piotr Kiełbasiewicz. Czas gry w osłabieniu nie przyniósł straty bramki, ale jeszcze przed przerwą za sprawą duetu Przyjałkowski-Zmudziński na prowadzenie 3:1 wyszło Young Bears. Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji. 26. minuta i kontaktowa bramka dla Opusa. 30. minuta i czerwona kartka dla beniaminka. Gra w osłabieniu i kolejną bramkę zdobywa Zmudziński. Gwóźdź do trumny lidera ponownie wbija „Żmuda”, który pięknym lobem pokonuje bramkarza rywali. Ostatnie 13 minut gry to bicie w głową w mur przez OpusaCapita, które swoje akcje rozgrywało bardzo chaotycznie i zdecydowanie za szybko. Na nic zdała się pierwsza bramka w sezonie Radosława Dąbrowskiego w ostatniej minucie meczu i drużyna Mateusza Pietnoczko zasłużenie przegrała. Ta porażka spowodowała, że Opus na kolejkę przed końcem ligi spadł z fotela lidera, na którym zasiadał (uwaga) od pierwszego meczu! Niby jedna porażka nie zmienia za wiele, ponieważ do pewnego awansu wystarczy „tylko” zwycięstwo z obecnym liderem HUWDU w ostatniej kolejce. To jednak gołym okiem widać, że Opus gra słabiej czego dowodem są dwie porażki w trzech ostatnich meczach. Drużyna musi szybko się obudzić i zebrać w całość, bo do decydującego starcia zostało mniej niż tydzień. Na koniec musimy pochwalić chłopaków z Young Bears, którzy zagrali bardzo dobry mecz i zasłużenie wygrali. Na szczególne wyróżnienie zasłużył Szymon Zmudziński, który swoją walecznością i swoimi umiejętnościami dał swojej drużynie 3 punkty. / AK

Inne artykuły

Leave a Reply