Z siedemdziesięciu startujących w tym sezonie drużyn już tylko 17 ma na swoim koncie komplet punktów – to bilans po 2. kolejce kampanii Wiosna 2018. Wśród wszystkich ekip na czoło pod względem bilansu zdążył już wysunąć się Dynamik Herring Toruń, który w niedzielę rozstrzelał Auto-Mar Stare Miasto aż 16:4. Tylko jedna drużyna po 100 minutach rywalizacji może poszczycić się czystym kontem – Naprzód Harcerska. Inne zero – te mniej chlubne – widnieje po stronie Tormalu.

A: NIEDOSYT (?) ATLETICO, PRZEŁAMANIE BYKÓW

W meczu kolejki Atletico Moment Finanse podzieliło się punktami z FC Extra Paintball Toruń. Zespół Kajetana Kozłowskiego zadowolony może być tylko połowicznie. Wreszcie zagrał bowiem naprawdę dobre spotkanie przeciwko czołowej ekipie ligi, co może zwiastować, że dla Atletico nadchodzą lepsze czasy, takie na miarę ich potencjału kadrowego. Z drugiej jednak strony – patrząc na przebieg spotkania, zespół grający na żółto może mówić o „tylko punkcie”, ponieważ miał wszystko, żeby odnieść zwycięstwo. Zwłaszcza w pierwszej połowie znakomicie prezentował się duet Łukasz Kulczewski – Dawid Zamiatowski. „Jaguś” miał udział przy każdej z czterech bramek, a dodatkowo warto podkreślić jego wysoką skuteczność, co złożyło się na miano zawodnika meczu. Bardzo długo wyglądało na to, że drużyna Tomasza Webera nie trafiła na swój dzień i poniesie pierwszą porażkę w sezonie, ale w drugiej połowie w odstępie zaledwie kilku minut zdołała doprowadzić do remisu od stanu 1:4 i wówczas to ona zaczęła przeważać, mając parę dogodnych sytuacji w końcówce meczu. Atletico uniknęło remontady, ale na pewno będzie miało do wyciągnięcia sporo wniosków – szkoda punktów po spotkaniu, które układało się tak dobrze.

Ważne zwycięstwo odnieśli Big Bulls, których powoli mogły już zacząć irytować komentarze o kolejnych porażkach przeciwko faworytom. Tym razem ekipa z Kowalewa także nie podchodziła jako faworyt, gdy jej rywalem był wicemistrz z ubiegłego sezonu – Jakubskie Energos-Schlitt Toruń. Doświadczony zespół Radosława Goca wszedł jednak w tę rywalizację najgorzej, jak tylko można było – od szybkiej straty trzech goli. Wprawdzie w kolejnych fragmentach meczu zaczął odrabiać straty, ale postawiony pod ścianą popełniał błędy i w końcówce Big Bulls zapewnili sobie trzy punkty. W ich barwach warto wyróżnić MVP spotkania, Bartłomieja Dybkę, a także odnotować udany debiut Radosława Łagodzińskiego, który grę w czerwonych barwach rozpoczął od gola. Cieszy ponadto występ z bramką na koncie w wykonaniu Bartosza Olkowskiego, który w poprzednim tygodniu boisko opuszczał w asyście karetki, co mogło budzić niepokój co do potencjalnego powrotu do gry. Big Bulls odżegnują w ten sposób od starych demonów i z pierwszymi punktami mogą już szykować się na golubskie derby z Klinowcami.

Największą niespodzianką kolejki zdaje się być pierwsza porażka w sezonie NPS Feniks Pub, którzy tym razem odwrócili role sprzed ubiegłotygodniowego starcia z GC MTL Stale Nierdzewne. Tym razem to oni prowadzili w meczu z Nankatsu CCCustoms, którzy walczyli do końca i z wyniku 1:3 zdołali wygrać, strzelając trzy gole w dziesięciu ostatnich minutach. Decydujący cios zadał MVP spotkania, Maciej Wieliczko, dla którego był to jubileuszowy, 60. występ w Futbol-Arenie.

Już po 2. kolejce na fotelu lidera wygodnie rozsiedli się zawodnicy Dynamika Herring Toruń. Mistrzowie ligi nie mogli mieć najmniejszych problemów z Auto-Marem Stare Miasto, ale i tak trzeba podkreślić, że choć wygrali bardzo wysoko (16:4), to w tym spotkaniu wrzucili co najwyżej trzeci bieg. Niedzielne popołudnie okazało się jednak dobrą okazją do nabicia statystyk indywidualnych, w czym brylowali Tomasz Zieliński (5 goli i pozycja lidera w klasyfikacji strzelców) oraz Łukasz Waligóra, który z sześcioma pierwszymi asystami w sezonie został liderem klasyfikacji najlepiej podających. „Młody” nagrodą dla MVP meczu uświetnił ponadto swoje 29. urodziny.

B1: SZOK NA MOKRYM, OPUSCAPITA WRACA DO GRY

Toruń Północny kontynuuje dobrą serię z 2017 roku. Wydawało się, że dla tej drużyny utrata Dawida Malinowskiego może być symbolem, który pokaże, w tym sezonie o medalach można zapomnieć, tymczasem zespół Jakuba Kwiatkowskiego w ogóle nie przejmuje się problemami. Tym razem w pokonanym polu pozostawił wicemistrza Ligi C z ubiegłego sezonu, AZP Feniks, odnosząc tym samym drugie zwycięstwo w sezonie. Spotkanie określone jako hit kolejki przyniosło spodziewane emocje, choć zryw AZP nastąpił nieco za późno. Tym razem kluczową postacią dla Torunia Północnego okazał się kapitan. „Kwiatek” śrubuje swój rekord indywidualny – sięgnął właśnie po 17. nagrodę dla MVP meczu. Jego zespół jest z kolei jedną z zaledwie już trzech drużyn, które jeszcze nie straciły punktu. Jedynie bilansem bramkowym przegrywa z Salonem Piłkarskim Wróbel Gol, a także Warszewicami.

Najwięcej emocji przyniosło starcie jednego z głównych faworytów ligi, OpusCapita z Hacom Toruń. Zespół Radosława Dąbrowskiego już przed tygodniem otrzymał pierwsze ostrzeżenie od „dzikiej karty” i tym razem postarał się o solidną mobilizację. Już w 3. minucie wynik spotkania otworzył… bramkarz, Sebastian Foksiński. Opus dość szybko wyszedł na trzybramkowe prowadzenie, którego nie był jednak w stanie utrzymać wobec świetnej gry Krystiana Belzyta, wspomaganego głównie przez Amadeusza Głowińskiego. Ten drugi nie wytrzymał jednak ciśnienia w samej końcówce, w której wszedł w utarczkę z Arturem Rawskim i obaj zawodnicy nie otrzymali możliwości do kontynuowania meczu. W grze „4 na 4” trzeci zespół ubiegłego sezonu wykorzystał doświadczenie swoich liderów, z Przemysławem Boldtem na czele. Wyrwane trzy punkty na pewno cieszą, ale obydwie drużyny pokazały, że stać je na odegranie ważnej roli w tym sezonie.

Niemały szok panuje z kolei na Mokrym, które oczywiście musiało liczyć się z oporem ze strony Górska, ale chyba nawet samo nie spodziewało się aż takich rozmiarów porażki. Zespół zdążył już zresztą zaklasyfikować to spotkanie jako „zimny prysznic”, który może się przydać w kontekście zbliżającego się meczu z liderem Ligi B1. Aż trudno powiedzieć, co stało się z „Mucha Team”, w którym nie pomogła nawet obecność Mirona Szewczyka i Adriana Wróblewskiego. Wobec takich atutów trudno szukać przyczyn porażki w braku Mateusza Poczwardowskiego. Po stronie Górska znakomicie zagrali natomiast starzy wyjadacze w barwach tej drużyny – Adrian Gadomski (hat-trick, gdzie ostatnie trafienie było jego golem numer 100 w Futbol-Arenie) oraz Robert Łotysz (gol, 4 asysty i tytuł MVP meczu). Górsk wysyła tym samym sygnał ostrzegawczy do OpusCapita, z którymi zmierzy się za tydzień. Dla Mokrego pocieszeniem może być fakt, że w zeszłym sezonie również dość szybko drużyna ta zebrała jedno lanie, a co było później, to pamięta już każdy z „Mokrusów”.

B2: SKUTECZNY REWANŻ NEXT METALU, ZASKAKUJĄCE MEGA GNIEWKOWO

Skuteczny rewanż za mecz sprzed roku wziął na Young Bears Next Metal Team. Zespół Wiktora Smetany tego dnia wyglądał na wyjątkowo zmobilizowany i dość szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, głównie za sprawą dobrej gry Przemysława Ziółkowskiego (trzy asysty) oraz Przemysława Regulskiego (dwie bramki). „Regi” niestety nie był w stanie dokończyć spotkania ze względu na kontuzję i jego występ w najbliższych meczach stoi pod znakiem zapytania. Stojący pod ścianą Young Bears (porażka w pierwszej kolejce) bardzo długo nie mogli znaleźć sposobu na złapanie kontaktu z rywalem. Bicie głową w mur zakończyło się dopiero w 43. minucie, gdy sygnał do ataku dał Krystian Przyjałkowski. Jego gol kontaktowy padł jednak zbyt późno i nawet końcowy zryw drużyny Patryka Dądajewskiego nie był w stanie przynieść jakichkolwiek punktów. To oznacza, że zaliczani do grona faworytów Ligi B2 Young Bears po dwóch meczach nadal mają na swoim koncie okrągłe zero. Na przeciwległym biegunie znajduje się Next Metal, będący obecnie liderem tabeli. Cieszyć może nie tylko komplet punktów, ale i sama gra, w której z dobrej strony pokazują się nie tylko dotychczasowi liderzy zespołu, ale także wprowadzani do składu przedstawiciele młodego pokolenia – Miłosz Sadowski czy Bartosz Sołtys.

Na czarnego konia Ligi B2 wyrasta po cichu beniaminek z Gniewkowa. Mega pokonało właśnie kolejnego trudnego rywala – tym razem BMX Rowery Toruń. Tak jak przed tygodniem, tak i tym razem w starciu z udziałem tych drużyn nie zabrakło emocji. BMX w drugiej połowie prowadził już 3:1, w 46. minucie przegrywał 3:4, a tuż przed końcem doprowadził do wyrównania. Co z tego, skoro ostatnie słowo należało do Mega Gniewkowo, którym w 50. minucie zwycięstwo zapewnił Adrian Trembacz. Wcześniej z bardzo dobrej strony pokazał się Kamil Piotrowiak, który gra kolejne dobre zawody na poziomie Ligi B, natomiast tytuł MVP spotkania trafił do Radosława Marcinkowskiego, który tuż po przerwie skompletował klasycznego hat-tricka.

Największą niespodzianką jest jednak porażka Torgola. Zespół Marcina Kłosa w swojej historii nie znalazł jeszcze sposobu na Ramedic.pl i nie zmienił tego stanu rzeczy w ostatnią sobotę. Torgol dysponował bardzo mocnym składem, ale tego dnia nie mógł znaleźć sposobu na bardzo dobrze radzącego sobie w bramce Ramedica Radosława Jabłońskiego. Drużyna Ireneusza Lewandowskiego pokazała tym samym, że wcale nie ma zamiaru godzić się z przypisaną jej rolą „niemal pewnego spadkowicza”. Ba, już teraz zrobiła więcej niż jesienią ubiegłego roku, kiedy to na boisku nie wygrała ani jednego spotkania (jedyna wygrana to walkower oddany przez ADP Zawały). Poza bramkarzem tego dnia na wyróżnienie zasłużyli Jarosław Niejadlik oraz Michał Bryła – obaj trzykrotnie pokonywali Kacpra Dąbrowskiego.

C1: SOBOTA DO ZAPOMNIENIA, NIEDZIELA POD ZNAKIEM NIESPODZIANEK

W Lidze C1 sobota do zapomnienia. Emocji praktycznie nie było, co najlepiej oddaje fakt, że wśród czterech spotkań najmniejsze rozmiary zwycięstwa to różnica ośmiu bramek (Jordanki Sab-Bud – Tormal 8:0). Ogromnym rozczarowaniem okazał się ADP Hurto-Zbyt Zawały, który stawił się w zaledwie sześcioosobowym składzie i od samego początku niespecjalnie miał ochotę na podjęcie walki z Kujawiakiem. Toruński zespół urządził sobie prawdziwy festiwal strzelecki, zatrzymując się dopiero na 19. golu. Tę okazję do nabicia statystyk wykorzystali przede wszystkim Paweł Wieczyński i Artur Włodarczyk – obaj zanotowali po sześć goli i znajdują się obecnie na czele klasyfikacji strzelców.

W niedzielę dominowały niespodzianki, gdzie za największą należy uznać porażkę FC Fenix. Po pierwszej kolejce wydawało się, że zespół Zbigniewa Grudzińskiego ma realna szansę na zawojowanie Ligi C1, tymczasem pod nieobecność Jacka Bukowskiego Fenix nieoczekiwanie uległ Strażakowi Płonne, w którego barwach na wyróżnienie zasłużył Maciej Mikrut. Patrząc na statystyki indywidualne, „Mikiemu” wiosna służy zdecydowanie bardziej niż sezon jesienny (16 goli i 14 asyst w porównaniu do bilansu 8, 4) i kto wie, czy nie będzie on motorem napędowym Strażaka w drodze po całkiem ciekawy wynik. Na razie zespół Dawida Rumińskiego z kompletem punktów plasuje się w ścisłej czołówce tabeli. Lepszego wyniku spodziewaliśmy się również po Promilu Turzno, który poniósł swoją drugą porażkę – tym razem z Impactem Obrowo, który również jakby łapał chrapkę na walkę o pozycje medalowe.

C2: NAPRZÓD IDZIE JAK BURZA, KOLEJNY PECH OK SERWIS

O bardzo dobrym starcie sezonu może mówić Naprzód Harcerska, która w pokonanym polu zostawiła kolejnego rywala. Zwycięstwo 6:0 jest tym bardziej wartościowe, że zostało odniesione pomimo niezachwycającej gry, co oznacza, ze w ekipie Mateusza Urbańskiego wciąż drzemie potencjał na jeszcze lepsze granie. W sobotę to właśnie kapitan Harcerskiej okazał się pierwszoplanową postacią swojej drużyny, dzięki czemu mógł świętować jubileusz – 10. tytuł MVP spotkania w swoich występach w Futbol-Arenie. Jeżeli zachowa on dotychczasową skuteczność, to jeszcze wiosną ma ponadto szansę dołączyć do „Klubu 100” pod względem goli. Dzięki kolejnym trzem punktom Harcerska jest już zaledwie jedną z trzech ekip, które na swoim koncie nie zanotowały jeszcze jakiejkolwiek straty.

Na razie wygląda na to, że kolejny trudny sezon czeka Demtech Squadra Azzurra. Zespół Stanisława Makucha w dość pechowych okolicznościach uległ Obstawiamy.info Team i już teraz będzie musiał odrabiać stratę do czołówki. Piszemy „pechową”, ponieważ jeszcze na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry drużyny szykowały się do podziału punktów, ale na finiszu lepiej zachowali się zawodnicy Obstawiamy.info Team, którzy ostatecznie wygrali 3:1. O podobnym do Azzurrich pechu może mówić OK SERWIS. W rywalizacji z PGR o zwycięstwie również zadecydowała jedna bramka strzelona w samej końcówce, wobec czego Marcin Pawłowski może zacząć mieć prawdziwy ból głowy – jak wobec tak ciekawego składu, wciąż nie może zdobyć punktów w Lidze C2.

Inne artykuły

Leave a Reply