Nazwa zobowiązuje – po powrocie w struktury Futbol-Areny Huragan idzie przez ligę jak burza. Mistrzostwo Ligi B nie było jeszcze aż tak wielką niespodzianką jak zdobyty jesienią brązowy medal w elicie. Wygląda jednak na to, że i to nie było ostatnim słowem drużyny Adama Czajkowskiego, która po niedzielnym zwycięstwie nad Havaną (2:1) wciąż na swoim koncie ma komplet punktów i coraz poważniej należy rozpatrywać ją jako kandydata do mistrzostwa. Czy ma na to szansę i jak bardzo pomóc mogą jej w tym taktyczne innowacje, które zaprezentowała na początku grania w 2020 roku? Sprawdzamy.

Na początek nieco historii. Jest ona o tyle ważna, że sama nazwa „Huragan” nie jest w toruńskiej piłce czymś absolutnie nowym, choć był moment, że zespół zupełnie zniknął z piłkarskiej mapy naszego miasta. W Futbol-Arenie Huragan po raz pierwszy pojawił się w roku 2017, gdy w sezonie jesiennym brand ten zastąpił aktywną już od dłuższego czasu Optometrię Karczewski. W drużynie obecne były takie nazwiska jak Patryk Kołodziejczyk (Jakubskie), Jakub Soszka (Drewce), Maciej Przybyszewski (Galacticos) czy członkowie pamiętnego trio z Adamem Czajkowskim – Szymon Nowialis (Flotcamp) oraz Jakub Olewiński. Wszystkiemu przewodził Sebastian Kaźmierczak (OpusCapita).

Sebastian Kaźmierczak (OpusCapita/Kolegium): W sezonie Wiosna 2016 Optometria Karczewski pozyskała słynne trio Olewiński-Nowialiis-Czajkowski właśnie z Huraganu, który występował wówczas w Playarenie. Od tamtej pory zaczęliśmy „łączyć” obydwie drużyny i wymieniać się zawodnikami tak, żeby jedne i drugie rozgrywki ogrywać tym samym składem. Jednak Huragan znany z występów w Futbol-Arenie powstał w momencie, kiedy drużyna przeżywała już trudne chwile, straciliśmy lidera, a w zespole widoczny był podział. Trzeba to było na szybko poskładać, więc stwierdziliśmy, że wystartujemy z nowym projektem na starym fundamencie, jednak z powodu braku rozwoju i świeżej krwi Huragan się wypalił i trzeba było rozwiązać drużynę.

Mówimy o projekcie, który wiosna 2016 roku wygrał Ligę B1, a następnie w Lidze A był w stanie postraszyć nawet sam Dynamik. Po sezonie Wiosna 2018 zespół zniknął jednak zupełnie, choć tylko na jedną kampanię, ponieważ na początku zeszłego roku powrócił, otrzymując dziką kartę do Ligi B. W niej zrobił furorę, wygrywając rozgrywki przed faworyzowanym wówczas Teesomatem YB oraz innemu dziś A-ligowcowi – FCTP Maximus Broker. Tak wkroczyliśmy w zupełnie nową erę dla tej drużyny, ponieważ pod dowództwem Adama Czajkowskiego, mając w składzie znanych chociażby z gry w Elanie Toruń Rafała Więckowskiego oraz Mateusza Grudzińskiego, Huragan okazał się rewelacją poprzedniego sezonu i sięgnął po brązowe medale w Lidze A, a „Więcek” został nominowany do nagrody dla najlepszego zawodnika defensywnego, choć ostatecznie przegrał tę rywalizację z przedstawicielem Dynamika – Tomaszem Zielińskim.

Sebastian Kaźmierczak (OpusCapita/Kolegium): Patrząc na dzisiejszy Huragan jedynym zawodnikiem, który może połączyć te dwie drużyny, jest Adam Czajkowski, który był odpowiedzialny za wyniki w starym Huraganie i teraz na poziomie Ligi A radzi sobie całkiem nieźle. Poza nim mieliśmy okazję pograć trochę dłużej z Rafałem Wierzchowskim, Dawidem Wróblewskim czy Jakubem Zontkiem, a parę spotkań udało mi się zaliczyć również z nowymi „strzelbami” – Rafałem Więckowskim i Mateuszem Grudzińskim. To są naprawdę topowi zawodnicy, dzięki którym Huragan wskoczył na wyższy poziom. Dzisiejszy Huragan jest zupełnie nowym tworem, patrząc na aspekt czysto sportowy – jest teraz na wyższym poziomie. Pozyskał kilku wartościowych zawodników i przy dobrym zarządzaniu, jest w stanie powalczyć o najwyższe cele.

Obecny sezon to już zupełnie nowa historia, a przynajmniej spora na to szansa. Jesienią Huragan był totalnym zaskoczeniem, rozpoczynając swoją przygodę z Ligą A od niespodziewanego zwycięstwa nad FC Extra Paintball. Medal udało się zdobyć konsekwencją, choć nie sposób nie zauważyć, że drużyna ówczesnego beniaminka zawodziła w starciach, gdy w konkretnym meczu trzeba było udowodnić swoją przynależność do czołówki – przyjęła lanie 2:11 od Havany, przegrała z totalnie zdziesiątkowanym Dynamikiem (3:5) oraz nie miała podejścia do wcale nie najmocniejszego kadrowo Jakubskiego (0:5). To z kolei rodziło obawy, że teraz, gdy już siła drużyny Adama Czajkowskiego nie będzie żadnym zaskoczeniem, może być zdecydowanie trudniej o zajęcie miejsca w czołówce.

Widać jednak ogrom pracy, jaki nad swoją grą zespołową wykonuje dzisiejszy Huragan. Pierwszy sygnał, że w drużynie dzieje się sporo dobrego, dał turniej Toruń Cup, organizowany przez Krzysztofa Elsnera. Rozgrywane na początku marca zawody miały być prologiem do nowego sezonu, którego start został ostatecznie przesunięty z powodu pojawienia się w Polsce koronawirusa. Trzeba jednak mieć w pamięci, że turniej ten padł łupem właśnie Huraganu, choć o końcowy triumf walczyły w nim takie ekipy jak Drewpol, Bartist Toruń czy Havana.

Na co więc faktycznie stać Huragan w obecnym sezonie? Pierwsze dwie kolejki tej kampanii były jedynie rozgrzewką, choć i tak warto docenić, że „Gruda”, „Więcek” i spółka bez problemów poradzili sobie najpierw z Wulcarem Lulkowo, a następnie ze Stalami Nierdzewnymi, które są ekipą solidną, jednak nigdy nie należały do absolutnego topu rozgrywek. Potencjalnym punktem zapalnym była w tych okolicznościach rywalizacja z Havaną, która jesienią zakończyła się totalną klapą dla Huraganu. Tym razem drużyna nie spękała – prowadzenie bardzo szybko uzyskała za sprawą Mateusza Grudzińskiego, a praktycznie w pierwszej akcji po przerwie podwyższył je Rafał Więckowski. Havana atakowała, złapała nawet kontakt, ale to było wszystko, czym postraszyła Huragan.

Damian Kondej (Havana): Przed meczem z Huraganem zastanawialiśmy się jak zagrać, żeby rozpracować ich grę w przewadze. Wyszliśmy z założenia, że najlepiej będzie, jak zagramy na całym boisku pressingiem. Bardzo nam zależało, żeby nie stracić szybko bramki, co się jednak nie udało. Po utracie bramki wróciliśmy do tego, co lubimy najbardziej – mądrej obrony i kontrataków. Do zwycięstwa z Huraganem zabrakło chłodnej głowy i niedużej ilości szczęścia, nie ujmując chłopakom i gratulując im zdobycia trzech punktów. Bardzo mocno liczymy na rewanż w rundzie finałowej, zagramy tak jak drugą połowę, bez kombinowania. Huragan bez wątpienia jest faworytem do zdobycia medalu na koniec sezonu, głównie ze względu na to, jak Więcek i Gruda potrafią ułożyć cały zespół. Jeśli ta dwójka będzie chodzić na każdy mecz, to mogą być nawet kandydatem do mistrzostwa ligi.

W porównaniu do poprzedniego sezonu w Huraganie zaszła jedna kluczowa zmiana. W bramce zespół Adama Czajkowskiego postawił na osobę Adriana Saluka, który wcześniej w Futbol-Arenie grał bardzo sporadycznie. Od pierwszego spotkania brązowy medalista z jesieni pokazał jednak, że po długiej przerwie ma do zaoferowania coś nowego i konsekwentnie stara się ustawiać przewagę i grać z bramkarzem nawet w momentach, gdy nie jest zmuszony do odrabiania strat, a wręcz przeciwnie – prowadzi. Widać ponadto, że kilku zawodników, którzy indywidualnie mieliby problem z odnalezieniem się w innej ekipie grającej o medale, tutaj doskonale odgrywa swoje role. Ruchliwość w ataku, wyszukiwanie pozycji pod bramką rywala w połączeniu z mądrym i cierpliwym rozgrywaniem piłki przez Saluka, Więckowskiego i Grudzińskiego – to jest naprawdę nowa jakość.

Adrian Saluk (Huragan CAS Toruń): Gra w przewadze przez bramkarza jest naprawdę trudna, ponieważ trzeba prezentować większą umiejętność gry nogami, nie tylko ograniczyć się do wybijania „piątki”. Do tego dochodzi więcej szczegółów do obserwacji na boisku, musisz kontrolować przeciwnika, czy nie podchodzi do ciebie, szukać miejsca do zagrania piłki lub ewentualnego oddania strzału na bramkę, a w głowie mieć, że za Tobą jest pusta bramka. Pomysł wyszedł poprzez zwykłe gry między sobą. Na orliku zobaczyliśmy że „jakoś” to wychodzi i zaczęliśmy grać tak cały czas. Czemu tak często? Wydaje mi się, że chłopakom w polu jest łatwiej stworzyć sytuacje bramkowe, więc gramy tak jak najdłużej, aż nie strzelimy dużej liczby goli. Nie wzorowaliśmy się na żadnej drużynie – pomysł wyszedł na zwykłej gierce i coś tam dodaliśmy od siebie.

Gra w przewadze to coś, na co od samego początku obecnej kampanii uwagę zwróciło wielu obserwujących Ligę A. Sprawę Huraganowi ułatwia zarówno stały, jak i szeroki skład. O ile bowiem podkreślić trzeba niezwykle ważną rolę liderów, o ile ich praca zostałaby zniweczona bez pomocy reszty. A tutaj Adam Czajkowski ma do dyspozycji stałą ekipę, która zgrywa się już od dłuższego czasu. Dość powiedzieć, że w pierwszych trzech kolejkach Saluk oraz aż dziewięciu zawodników z pola zagrało we wszystkich spotkaniach. To przekłada się z kolei na fakt, że podczas meczu każdy z graczy wie, jaka jest jego rola, w jaki sposób zachować się na boisku tak, aby zoptymalizować swoje mocne strony i schować te słabsze. Havana niby o tym wiedziała, miała swój game-plan, ale i tak nie była w stanie go zrealizować na tyle, by na swoje konto dopisać choćby punkt.

Dziś już nikt nie rozpatruje Huraganu w kategorii niespodzianki – zespołu, który w czołówce Ligi A znalazł się przez przypadek. 3. kolejka stanowiła tego potwierdzenie i wypada zadać pytanie, gdzie leży granica możliwości tej drużyny. Na razie brązowi medaliści mogą mówić o bardzo korzystnym terminarzu – do końca lipca czekają ich starcia z Kolo Terrorita, Nankatsu, Galacticos oraz FCTP. Bardzo realnym scenariuszem dla Huraganu jest zatem komplet punktów już nie po trzech kolejkach, lecz po przekroczeniu półmetka sezonu zasadniczego. Na razie wiele wskazuje na to, że medal z jesieni nie był jednorazowym wybrykiem, a coraz bardziej poważnie brzmią plany zespołu, by wkrótce spróbować swoich sił podczas mistrzostw Polski. Póki co – niczym w wersie Sokoła „Jeszcze nie zgred, już nie małolat” – Huragan cały czas ma coś do udowodnienia i jeszcze nie  można jednoznacznie obwieścić go pełnoprawnym członkiem absolutnego topu Ligi A, ale kolejne z rzędu miejsce na podium nie powinno też stanowić już ogromnego zaskoczenia dla kogokolwiek.

Adrian Saluk (Huragan CAS Toruń): Początek w naszym wykonaniu jest bardzo dobry. Mamy komplet punktów i myślę, że powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu jest dla wielu z nas planem minimum. Według mnie najgroźniejszym rywalem będzie drużyna z Kowalewa, która wystartowała bardzo mocno i tradycyjnie grające mądrze w obronie Jakubskie. Oczywiście nie możemy lekceważyć innych zespołów, ponieważ liga stała się bardzo wyrównana i nieraz zobaczymy jakieś niespodzianki.

Inne artykuły

Leave a Reply