W Lidze B2 wygląda na to, że mistrza oraz ekipę, która wiosną zagra w Lidze A poznamy stosunkowo szybko. Wulcar na razie nie ma sobie równych, czego zupełnie nie można powiedzieć o Lidze B1. Tam ścisk jest zdecydowanie większy, ale i drużyny takie, które nie zawsze do końca przekonują, że będą w stanie poradzić sobie w elicie.

Paweł Kruszyński (Teesomat YB): Liga B1 jest niezwykle równa i to nie ze względu na niski poziom, ale właśnie na to, że każdy mecz to super widowisko które świetnie się ogląda, a tym bardziej się w nim uczestniczy. Zaledwie dwie czy trzy ekipy regularnie oddają punkty, a reszta to mecze na równie wysokim poziomie. Zespoły z niższych miejsc nie oddają meczu bez walki i o każdy punkt trzeba się szarpać. Fakt jest taki, że nie tylko Liga B1 jest równa, bo każda z nich jest coraz ciekawsza. Po zmianach struktur ligi zapowiada się jeszcze lepiej.

W Lidze B1 nikt na półmetku sezonu nie mógł spodziewać się takiego ścisku w tabeli. Zespoły na miejscach 1-5 dzielą zaledwie 3 punkty różnicy. Na tę chwilę liderem tabeli jest FC Promil Turzno, który oprócz przewagi punktowej ma do rozegrania mecze z najsłabszymi w lidze ekipami – Ramedic.pl, Wygrywaj albo Giń i Carmager.com. Dlatego najważniejsze dla ekipy Marcina Wąsika będą z pewnością dwa starcia z samego topu – z KMBI Santa Catarina i Teesomatem. A Promilowi wcale tak łatwo w spotkaniach o wyższą stawkę nie idzie. Z Impactem Obrowo udało się wygrać, jednak starcie z Kolo Terrorita zakończyło się jedyną do tej pory porażką.

Grzegorz Stefanowicz (FC Promil Turzno): Pozycja lidera na pewno cieszy, ale to nie znaczy, że pierwsza połowa sezonu była dla nas aż tak dobra. Cały czas mamy coś do poprawienia i nad tym pracujemy. Nie jestem zaskoczony naszym miejscem w tabeli, ponieważ grając z taką ekipą, sukces jest prawdopodobny. O Lidze A jednak na razie nie myślę. Jest na to jeszcze za wcześnie. Każdy kolejny mecz jest dla nas wyzwaniem i obecnie skupiamy się na tym.

Najtrudniejsze zadanie czeka na Teesomat YB. Choć z drugiej strony, ma on wszystko w swoich rękach. Drużynę Patryka Dądajewskiego czekają starcia ze wszystkimi ekipami dotychczasowego TOP5. Komplet zwycięstw przyniesie im zapewne mistrzostwo. Jednak czy tak przetrzebiona kontuzjami drużyna jest w stanie walczyć o najwyższe cele?

Maciej Rumiński (Teesomat YB): Patrząc na to w tej chwili, pierwszą połowę sezonu należy ocenić na plus. Oczywiście, początek sezonu na to nie wskazywał, po pierwszym meczu z Salonem Piłkarskim Wróbel Gol morale w drużynie lekko spadło, później jeszcze spotkała nas kolejna porażka z Opus Capita/KJ, a do tego doszły kontuzje, przez które – jakby nie patrzeć – mogliśmy pokazać charakter w meczu z Carmager, gdzie byliśmy nimi osłabieni, a mimo tego i tak przeważyliśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Co do naszej postawy, to według mnie nie zaskoczyła mnie ona w najmniejszym stopniu. Z drugiej strony bardzo zaskakujące są niektóre potknięcia naszych sąsiadów z tabeli, którzy sami pomagają nam walczyć o najwyższe laury. Awans jest i pozostaje naszym głównym celem na ten sezon. Otarliśmy się o niego w poprzednim sezonie, gdzie jednak polegliśmy w barażu z drużyną Toruń Shore. Moim zdaniem sami dla siebie możemy być przeszkodą w jego wywalczeniu. Oczywiście, czekają nas mecze z absolutnym topem tabeli, jednak jeśli zagramy na miarę naszych możliwości, to każda z tych drużyn jest jak najbardziej do ogrania. Sam jednak pamiętam mecz z wyżej wspomnianymi Toruń Shore, gdzie chyba zjadły nas nerwy i najważniejszy mecz w sezonie przegraliśmy na własne życzenie.

Największą niespodzianką sezonu jest na tę chwilę Impact Obrowo. Zespół Adriana Gąsiorowskiego zaskakuje z tygodnia na tydzień, pozostawiając za sobą jedynie znokautowanych przeciwników. Początek sezonu nie był zbyt przekonujący, jednak kolejne wygrane nad Carmager.com, Salonem Piłkarskim Wróbel Gol, OpusCapita/Kolegium Jagiellońskim i Alkoholix utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że w tym sezonie zespół z Obrowa jest w stanie bić się o najwyższe laury. Ogromna w tym zasługa po pierwsze Patryka Wrześniewskiego, który niekiedy wygrywa swojej ekipie mecze niemal w pojedynkę, a także szczelnej i zwartej defensywy.

Michał Myszkowski (Impact Obrowo): Nie weszliśmy na wyższe obroty względem poprzednich sezonów, obroty są takie same jak zawsze, dużym plusem jest terminarz, który pozwala nam na zebranie większej liczby osób na mecz. Dużo dały wzmocnienia jak Przemek Dybek, Marcin Przystalski i Bartek Gęsicki. Fakt, że każdy z nas dobrze trafił z formą i poziom ligi jest odrobinę niższy niż w poprzednich sezonach. Liczby Patryka, jak i reszty chlopaków robią wrażenie. Wiemy o jaką stawkę gramy i już przed sezonem mówiliśmy sobie, że spośród tych drużyn, które nam przypadły w losowaniu spokojnie możemy skończyć na jednym z pierwszych miejsc. Chcemy pokazać na co nas stać i mamy nadzieję, że nie zwolnimy tempa do końca sezonu. Dużego kopa dały kontuzje chłopaków i chcemy im udowodnić, że nie stracili zdrowia na marne.

Świetnie do Ligi B1 wpasował się beniaminek, czyli KMBI Santa Catarina. Paweł Basa i spółka grają dojrzałą piłkę, wcale nie wyglądając jak drużyna, która dopiero zaczęła swoją przygodę w wyższej lidze. Ogromna w tym zasługa Mikołaja Tutaka i Michała Kubickiego, którzy w każdym meczu skutecznie potrafią zagrozić bramce rywala. Gdy do tego duetu dołączą Filip Mierzejewski i Tomasz Kotowski, KMBI Santa Catarina z miejsca staje się jednym z faworytów do wygrania ligi. Zapewne w pełnym składzie do niespodziewanej porażki z Squadra Azzurra by nie doszło. Podobnie jak z Kolo Terrorita, którzy pokonali beniaminka nadspodziewanie łatwo.

Paweł Basa (KMBI Santa Catarina): Wbrew pozorom liga B1 okazała się być bardzo wyrównana w górnej części tabeli. Uważam, że czołowe drużyny, w tym my, mamy równe szanse na zakończenie rozgrywek na 1 miejscu. Przed nami starcie z liderem, ale myślę, że w niedzielnym spotkaniu to my będziemy górą. Jak pokazujemy od początku sezonu nasza siłą jest dobrze zgrany kolektyw chłopaków którzy wspólnie kilka lat temu zaczęli zgrywać się na boisku przy ul Św. Katarzyny. Powrót naszych armat powinien nam pomóc we wdrapaniu się na szczyt ligowej tabeli. W tym sezonie w naszym zespole bardzo wyróżnia się „Mikuś” (Mikołaj Tutak – przyp. red.). Jeśli utrzyma formę przez cały sezon, myślę, że będzie bić się o miano MVP Ligi B1.

Skoro już wspomnieliśmy o Kolo – zespół Mateusza Rościszewskiego wydaje się, że ustabilizował swoją formę. Przez kilka ostatnich sezonów ekipa tam dała się poznać jako ligowy Robin Hood – zabierali punkty bogatym, by następnie oddać je biednym. W obecnej kampanii taka sytuacja zdarzyła się również – w starciu z Marcus Kerr Moda Męska. Był to jednak jednorazowy przypadek, w którym dodatkowo przesądziła bardziej kwestia szczęścia niż umiejętności. Przed Kolo Terrorita zaledwie dwa starcia z zespołami z TOP5 – najpierw Impact Obrowo, a następnie Teesomat YB. Kolo Terrorita lubi takie starcia. Jednak co im będzie z ewentualnych zwycięstw nad faworytami, gdy mogą przypomnieć sobie stare czasy i potracić cenne oczka z ekipami z dolnych rejonów tabeli?

Wojciech Kiełbasiński (Kolo Terrorita): Przed obecnymi rozgrywkami wznowiliśmy treningi, które prowadził Krzysiek Szychulski. Efekty tego widać na boisku, jednakże w naszej grze ciągle brakuje stabilizacji. Dobre mecze przeplatamy dużo słabszymi. Szczególnie z tymi teoretycznie gorszymi drużynami często nie potrafimy zaprezentować odpowiedniego poziomu. Cieszy fakt, że mecze z Opus/KJ czy też Santa Catarina pokazały, że mamy ogromny potencjał. Musimy go odpowiednio wykorzystać. Nie wybiegamy jednak aż tak daleko w przyszłość, by już teraz myśleć o awansie. Dla nas najważniejszy jest każdy kolejny mecz i na tym się koncentrujemy. Atmosfera stworzona poza boiskiem i fakt, że jesteśmy po prostu paczką dobrych znajomych, przekłada się na boiskowe wydarzenia. W kontekście dalszej części sezonu najważniejsze będzie utrzymanie odpowiedniej koncentracji. Przed nami wiele ważnych spotkań. Boisko wszystko zweryfikuje.

Inne artykuły

Leave a Reply