Nie będzie przesadą powiedzieć, że na szczycie Ligi B2 zobaczyliśmy kolejność, jaką wielu przewidywało jeszcze przed sezonem. Zgodnie z prognozami rozgrywki zdominował wzmocniony kadrowo Wulcar Lulkowo, ale to nie jedyny zespół, który z tej grupy przedarł się jesienią do Ligi A. W elicie swoje możliwości wiosną sprawdzi także FCTP Maximus Broker. Podium zamknęli Ragazzi, którzy o pierwszy krążek w historii swoich występów w Lidze B musieli walczyć dosłownie do ostatniej minuty rozgrywek.

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Jesień 2019 to właśnie Wulcar uchodził za głównego faworyta do złota. Stało się tak głównie dzięki bardzo głośnym transferom. Drużynę z Lulkowa zasilił Patryk Ciężkowski oraz ważne postaci rozwiązanego Ampera Turzno – Marcin Auguściński, Kacper Piotrowski czy Kornel Finc. Jednocześnie mocny i szeroki skład miał zapewnić biało-czerwonym złoto i tak jak zaczęli oni od bardzo mocnego uderzenia (17:1 z Tormalem), tak prowadzenia w tabeli nie oddali już do końca, wyprzedzając ostatecznie Toruń Północny o aż osiem punktów.

Niesprawiedliwością byłoby jednak stwierdzenie, że zadanie Wulcaru zakończyło się na mocnych uderzeniach podczas okna transferowego. Futbol-Arena widziała już bowiem historie, gdy bardzo mocne personalnie drużyny miały spore problemy z przedarciem się przez B-ligowe zasieki. Drużyna Rafała Bernackiego od początku jesieni wyróżniała się jednak nie tylko siłą piłkarską, ale także pozaboiskową chemią, czego dowodem jest choćby osoba Patryka Ciężkowskiego, który nawet w dużo bardziej prestiżowej Lidze A nigdy nie zaliczył więcej niż sześć występów, a tutaj był obecny na aż dziewięciu spotkaniach.

To właśnie „Cinek” jest jednym z ojców tego sukcesu, ponieważ w trudnych dla Wulcaru momentach było widać, że jest to zawodnik, który w Lidze B pojawił się tylko na chwilę. To on wziął na swoje barki odpowiedzialność za wynik choćby w starciu z FCTP, które nie układało się po myśli mistrza Ligi B2 i w tamtym momencie mogło odwrócić losy złotego medalu. Obok siebie Ciężkowski miał snajpera wyborowego w postaci Marcina Auguścińskiego, który z 31 golami na koncie został królem strzelców. To właśnie ten duet pozwolił odciążyć takich graczy jak Michał Chrzanowski czy Michał Niejadlik, którzy do tej pory ciągnęli wózek z Lulkowa. I w tej sytuacji nie powinno też dziwić, że ci zawodnicy zdominowali rywalizację o miano najbardziej wartościowego piłkarza sezonu. Już teraz wiadomo, że ta nagroda trafi w ręce przedstawiciela Wulcaru, a jedynym znakiem zapytania jest to, czy odbierze ją „August”, czy „Cinek”.

Czy zatem można powiedzieć, że Wulcar był zupełnie poza zasięgiem swoich rywali? No, nie do końca. Przewaga nad resztą stawki jest okazała, ale chociażby FCTP pokazali, że mistrz ma jeszcze nad czym pracować, zwłaszcza że wiosną zagra w Lidze A. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że niektóre drużyny niejako z góry zakładały porażkę w meczu z Wulcarem i podchodziły do spotkania tak, że kończyło się ono dwucyfrową liczbą straconych goli. Taki los spotkał Tormal, Dolce&Banana, Ewojciechowski.pl oraz The Power Team. Te wszystkie fakty nie zmieniają jednak oceny, że mistrzostwo Wulcaru jest w pełni zasłużone.

Jakub Kwiatkowski (FCTP Maximus Broker): Sezon w naszym wykonaniu uważam za dobry. W końcu zdobyliśmy srebrny medal, a nie tak jak miało to miejsce od kilku sezonów, zawsze brązowy. Na początku sezonu mieliśmy problemy z kontuzjami, dopiero od 4.-5. kolejki tak naprawdę mogliśmy przychodzić na mecze jako tako optymalnym składem. Myślę, że większość meczów kontrolowaliśmy od początku do końca, choć brakowało nieraz motywacji w meczach z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Myślę, że Remek Wojnowski zasłużył na uwagę w kontekście objawienia sezonu. Wszedł do drużyny bez żadnych sparingów i od razu podniósł nasz poziom i dał bardzo dużo spokoju przy wyprowadzaniu piłki. No i to on dał nam Ligę A, strzelając bramkę 2 minuty przed końcem dogrywki. Także Adrian Szwedkowicz wyróżniał się w tym sezonie w naszej defensywie, czyścił w tym sezonie wszystko, a także dołożył kilka bramek, asyst. Myślę, że zasłużył na uwagę w kontekście nagrody dla najlepszego defensora.

Przez większość sezonu to właśnie „Północny” był praktycznie jedyną ekipą, która dawała nadzieję na to, że droga Wulcaru do złota nie będzie totalnie bezproblemowa. Jakby nie patrzeć, zespół Jakuba Kwiatkowskiego to rekordzista, jeśli chodzi o liczbę medali w Lidze B. Dotychczas jednak każdorazowo zajmował w takiej sytuacji trzecie miejsce i trudno się dziwić, że miał apetyt na więcej.

Przede wszystkim FCTP stali się drużyną bardziej dojrzałą, która przestała zaliczać dziwne wpadki. Owszem, zdarzyły jej się pojedyncze, ale dopiero w końcówce sezonu, gdy już wszystko było rozstrzygnięte. Trzeba przyznać rację kapitanowi „Północnego” – jego zespół nawet jeśli nie wygrywał bardzo wysoko, to zazwyczaj kontrolował poszczególne spotkania i nie zostawiał wątpliwości, że zasługuje na kolejne zwycięstwa. Zdecydowanie rzadziej zdarzały się przypadki, gdy FCTP grali jakimś skrajnie wąskim składem, a dodatkowo udało im się znaleźć nieco świeżości, ponieważ oprócz „Kwiatka” czy Radosława Kuzimkowskiego, sporo dobrego do gry wniósł chociażby Remigiusz Wojnowski, który powalczy o miano odkrycia sezonu.

Przeskok o jedną pozycję sprawił, że Toruń Północny po raz pierwszy w swojej historii otrzymał szansę na grę w barażu o Ligę A, a po zawirowania w elicie walczył w nim z Toruń Shore, czyli ekipą, która na boisku zaliczyła bezpośredni spadek. Tutaj wicemistrz Ligi B2 odniósł sukces, ale jednocześnie miał okazję przekonać się, jak jeszcze wiele pracy go czeka – mecz, w którym miał sporą przewagę optyczną, wygrał dopiero po dogrywce, a musi mieć świadomość, że w Lidze A czekać go będą wyłącznie trudniejsi rywale.

Jakub Kwiatkowski (FCTP Maximus Broker): Nasz plan na kolejny sezon jest prosty. Nic nie zmieniamy, do tych zawodników co grali w tym sezonie, mam nadzieję, wrócą kontuzjowani. Stworzyliśmy dobrą ekipę, więc nie ma potrzeb do zmian i wzmocnień. Jak pokazujemy od wielu sezonów, przy odpowiedniej motywacji i stawce potrafimy nawiązać walkę z każdym rywalem.

Tak jak Wulcar i FCTP już wcześniej mieli okazję poznać smak medalu w Lidze B, tak w tej sytuacji po raz pierwszy znaleźli się Ragazzi. Drużyna Wiktora Smetany przed sezonem zmieniła nazwę oraz kolor strojów i ta zmiana wyszła jej na dobre, choć nie wszystko na to wskazywało. Początek dla Ragazzich był fatalny – porażki z AZP Feniks oraz Mokrym, a także remisy z FCTP oraz Jordankami nie zwiastowały, by zespół ten był w stanie bić się o medale. Na to pozwoliła jednak konsekwentna gra w drugiej części rozgrywek, choć do wpadki było naprawdę blisko. W ostatniej kolejce Ragazzi musieli wygrać z Transbrukiem i… zwycięskiego gola strzelili w 50. minucie. Gdyby nie on, na podium znalazłyby się Jordanki.

Wiktor Smetana (Ragazzi): Ten sezon od początku nie układał się po naszej myśli, co widać było w tabeli po trzech kolejkach, gdy zajmowaliśmy bodajże przedostatnią lokatę, ale udało nam się w pewnym momencie zmobilizować i zakończyliśmy sezon na podium. Zawsze mamy w planie awans, ale z przebiegu całego sezonu 3. miejsce jest na plus. Tak naprawdę zmian poza nazwą i kolorem strojów nie było. Cieszę się, że udaje nam się utrzymać przez te kilka sezonów odpowiedni poziom i trzon drużyny pozwala nam to, by co sezon walczyć o jak najwyższe miejsca.

Medal w Lidze B to spory sukces dla Ragazzich, którzy od dłuższego czasu mogą mówić o w miarę ustabilizowanym składzie. W tym sezonie o ich sile stanowili chociażby Miłosz Sadowski czy Tycjan Pniewski, którzy są w zespole już od dłuższego czasu, ale w kontekście przyszłego sezonu powinna ich martwić pewna statystyka. Jesienią drużyna Wiktora Smetany nie była w stanie ograć ani jednej ekipy z Top6 – zanotowała z tymi rywalami bilans trzech remisów i dwóch porażek, a to właśnie drużyny z tego poziomu będą przecież walczyć w zreformowanej Lidze B.

Wiktor Smetana (Ragazzi): Sezon Wiosna 2020 zapowiada się bardzo fajnie. Myślę, że jedna Liga B gwarantuje dużo wyższy poziom sportowy, co da dużo większe emocje podczas całego sezonu. Do tej pory 2 porażki w lidze B eliminują szanse na awans, natomiast przy bardziej wyrównanej lidze sytuacja będzie dużo ciekawsza, gdyż każdy będzie mógł zgubić punkty tak naprawdę z każdym. Jeśli chodzi o nadchodzący sezon oczywiście zostaje trzon drużyny, który jest od samego początku. Wzmocniony będzie kilkoma fajnymi graczami, którzy mam nadzieje wniosą powiew świeżości oraz pozwolą skutecznie walczyć o awans.

Przez większość sezonu w czołowej szóstce trwała naprawdę ciekawa walka o podium. Na miejscach 4-6 znalazły się ostatecznie Jordanki, Mokre oraz AZP Feniks, które niemal do końca zachowywały szanse na medal. Cieszyć może odrodzenie Mokrego, czyli byłego mistrza Futbol-Areny, który dokonał kilku ciekawych transferów i wreszcie odszedł od tradycji, zgodnie z którą walczył o uniknięcie najniższych miejsc w Lidze B. Co więcej, „Mucha Team” był w tym sezonie skuteczny na tyle, że wiosną zagra w nowej, połączonej Lidze B. I choć sam zespół zapowiedział już, że planuje kolejną ofensywę transferową, a nieoficjalnie wiadomo, że żółto-niebieskich barwach mogą pojawić naprawdę spektakularne nazwiska, to już teraz w barwach Mokrego objawiły się istotne indywidualności – doskonale do drużyny wprowadzili się Angelo Stawski, który został najlepszym asystentem Ligi B2 oraz Łukasz Nowak – kandydat do nagrody dla najlepszego bramkarza. W mocniejszej ekipie jeszcze lepiej zaprezentował się Krystian Kajak, nominowany w kategorii na zawodnika defensywnego.

Tuż za czołową szóstką znalazł się Tormal, któremu jednak pod względem punktowym zabrakło całkiem sporo. Mimo wszystko drużyna Sławomira Malinowskiego to delikatna niespodzianka in plus, ponieważ pierwsze kolejki (porażka 1:17 z Wulcarem) wskazywały na spore problemy tego zespołu. W trakcie sezonu potrafił on jednak zabrać punkty Mokremu czy ograć na koniec FCTP w sposób absolutnie spektakularny (9:0).

Sławomir Malinowski (Tormal): Jest to dla nas bardzo dobry sezon. Mieliśmy nieodparte wrażenie, że wszyscy spodziewali się z nami łatwych punktów. Trafiliśmy do trudniejszej z B lig. Boisko zweryfikowało to patrzenie na naszą korzyść. Zakładałem zespół w tej fajnie zorganizowanej lidze z myślą przede wszystkim o dobrej zabawie. Z czasem zrobiliśmy już w lidze C pewne wzmocnienia, które pozwoliły nam się znaleźć w lidze B. W tym sezonie, po którym będzie reforma, to tak naprawdę przegrany jeden mecz z Dolce nie dał nam przywileju pozostania w B. Walczyliśmy do końca, nie wyszło, ale w sumie jesteśmy bardzo zadowoleni ze swojego wyniku. Mamy drużynę składająca się z lubiących się kolegów, znających się nie tylko z boiska i zmian za dużo nie przewidujemy. Mimo to myślę o dwóch nieco młodszych zawodnikach, którzy – jeśli się dobrze poukłada – zasilą nasze szeregi. Mamy zamiar nadal dobrze się bawić z Wami oraz sprawić niejedną niespodziankę w następnych sezonach. Gratuluję organizatorom i do zobaczenia na wiosnę.

Jeśli Tormal był niespodzianką in plus, to na pewno sporym zaskoczeniem na minus jest pozycja The Power Team. W pierwszej kolejności pozycja, ponieważ mimo wszystko mecze z udziałem tej drużyny przynosiły na tyle dużo emocji, że można było oczekiwać lepszej lokaty na koniec sezonu. Drużyna Roberta Procha niejednokrotnie była bowiem w stanie stawiać opór teoretycznie mocniejszym, dzięki czemu w pamięci wciąż mamy jeszcze choćby starcia z FCTP (2:3), Mokrym (4:5) czy Feniksem (3:1). Zespół miał zapewne nadzieję, że więcej wartości do gry wniesie Jakub Ferdynus, ale w tym sezonie udało mu się wykreować inną bardzo znaczącą postać – Wiktora Zielaskowskiego. Młody bramkarz The Power Team dokonał rzeczy godnej uwagi, ponieważ niezwykle rzadko zdarza się, by zawodnik z 10. drużyny tabeli zasłużył na nominację do nagrody indywidualnej. A to właśnie ten gracz niejednokrotnie utrzymywał The Power w grze w punkty.

Robert Proch (The Power Team): Ten sezon nie tak miał wyglądać. Niestety nie udało nam się zrealizować celu, jaki sobie stawialiśmy przed sezonem, czyli miejsce w pierwszej szóstce. W ostateczności zajęliśmy 10. miejsce i gramy na wiosnę w lidze C. Pewien niedosyt pozostał, ponieważ z większością drużyn graliśmy jak równy z równym. Gdybyśmy mieli trochę szczęścia i więcej doświadczenia w Lidze B, mogliśmy mieć zupełnie inną pozycję w tabeli. W kilku decydujących meczach zabrakło również Kuby Ferdynusa, który jest jednym z kluczowych zawodników w naszej drużynie. W przyszłym sezonie zagramy podobnym składem i postaramy się powalczyć o jak najwyższą pozycję w tabeli.

Nie bez obaw podchodziliśmy do postawy w Lidze B drużyny Dolce&Banana. Beniaminek, który do jesieni przystąpił bez specjalnych wzmocnień, nie rozpoczął tego sezonu najlepiej, ponieważ w nową klasą rozgrywkową przywitał się poprzez 12 straconych goli w starciu z Jordankami. Później przyjmował też dwucyfrówki od Ragazzich oraz Wulcaru, jednak drużyna Krzysztofa Blukacza miała też swoje momenty, jak choćby zwycięstwa nad Atletico, Tormalem czy Oldboys, czyli rewanż za wiosenny pogrom w Lidze C. 12. miejsce sprawiło, że w przyszłym roku Dolce zagrają w zreformowanej Lidze C i chyba dobrze, że kapitan zespołu już teraz zapowiada transfery, ponieważ w tym sezonie nie udało mu się wykreować zbyt wielu postaci, które w znaczącym stopniu dołożyłyby się pozytywnie do wyniku drużyny (wyjątkiem okazał się Hubert Kot).

Krzysztof Blukacz (Dolce&Banana): Wiedzieliśmy doskonale, że w Lidze B łatwo nie będzie, zwłaszcza po losowaniu grup, ale w pełni świadomie się tego wyzwania podjęliśmy. Niestety, z różnych powodów przed sezonem oraz w jego trakcie straciliśmy wielu ważnych zawodników, doszło do nieplanowanej rewolucji kadrowej i ciężko było równocześnie odnosić dobre wyniki na tym poziomie. Niemniej mieliśmy kilka fajnych momentów, nowi zawodnicy pokazali się z dobrej strony, choć potrzeba jeszcze trochę czasu, abyśmy znów stali się drużyną z prawdziwego zdarzenia. Sezon na pewno był dla nas rozczarowujący, jednak myślę, że w aktualnej sytuacji i tak wycisnęliśmy z niego dokładnie tyle, ile byliśmy w stanie, tym bardziej że mocno dokuczała nam również słaba frekwencja na meczach. Oczywiście zespół potrzebuje wzmocnień i w ataku, i w obronie i nad nimi pracujemy już teraz, zamierzamy szybko zamknąć kadrę i cała zimę poświęcić na jej zgrywanie, tak aby do wiosennego sezonu przystąpić już jako w stu procentach „gotowy produkt”.

Zwycięzcy klasyfikacji indywidualnych

Król strzelców: Marcin Auguściński (Wulcar Lulkowo)

Najlepszy asystent: Angelo Stawski (Mokre „Mucha Team”)

Nominacje do nagród indywidualnych

Odkrycie sezonu: Bartosz Rychcik (Transbruk Team) / Remigiusz Wojnowski (FCTP Maximus Broker)

Zawodnik defensywny: Krystian Kajak (Mokre „Mucha Team”) / Michał Niejadlik (Wulcar Lulkowo)

Bramkarz: Łukasz Nowak (Mokre „Mucha Team”) / Wiktor Zielaskowski (The Power Team)

MVP: Marcin Auguściński (Wulcar Lulkowo) / Patryk Ciężkowski (Wulcar Lulkowo)

Inne artykuły

Leave a Reply