Czwartkowy wieczór zakończy boiskowe zmagania w sezonie Wiosna 2017. Wzorem filmów Alfreda Hitchcocka od razu zaczniemy z wysokiego „C”, jakie stanowi finał Pucharu Ligi, w którym zmierzą się Dynamik Herring Toruń oraz Jakubskie. Następnie na plac gry wyjdą czterej chętni do gry w Lidze A, w sezonie Jesień 2017 – cieszyć się będzie wyłącznie połowa z nich.

FINAŁ PUCHARU LIGI: DYNAMIK HERRING TORUŃ – JAKUBSKIE

Dwaj wielcy rywale obecny sezon ocenią zupełnie inaczej. Dynamik po raz kolejny wykonał swoje zadanie, zdobywając mistrzostwo ligi, ale wiadomo, że taki zespół zadowolić może wyłącznie podwójna korona. Żadne dotychczasowe triumfy nie będą zatem stanowiły powodu, dla którego były mistrz Polski miałby przystąpić do spotkania nasycony sukcesami. Z kolei Jakubskie ewidentnie zgubiło formę, czego efektem jest miejsce poza podium, co trzeba traktować jednoznacznie w kategoriach porażki. Od pewnego czasu drużyna Radosława Goca zupełnie nie może złapać właściwego rytmu, co może niepokoić zwłaszcza w kontekście wyjazdu na mistrzostwa kraju oraz Puchar Polski. Pamiętajmy bowiem, że bez względu na wynik dzisiejszego spotkania, zarówno Dynamik, jak i Jakubskie mają już pewne przepustki na Puchar.

Ostatnie miesiące rywalizacji między tymi drużynami w miarę jednoznacznie wskazują faworyta tego spotkania. W historii Futbol-Areny Jakubskie jeszcze nigdy nie znalazło sposobu na finałowego przeciwnika. Najbliżej było w pamiętnym spotkaniu z jesieni, kiedy w dramatycznych okolicznościach Dynamik wyrwał trzy punkty, grając w osłabieniu od stanu 3:5. W tym sezonie, w ligowym meczu drużyna Daniela Paprockiego również wygrała dość pewnie, choć wyraźną przewagę osiągnęła dopiero po przerwie. W czym w takim razie upatrywać szans na zacięte spotkanie? Mimo wszystko nie można zapomnieć, że Jakubskie to naprawdę konkretne umiejętności piłkarskie oraz niemal perfekcyjne zgranie. Dużym atutem może być dziś gra w przewadze, o ile tylko Bartosz Goszka odpowiednio nastawi swój celownik. Poza tym swoje perfekcyjne występy muszą zaliczyć ci, którzy potrafią „robić różnicę” – Radosław Goc czy Karol Sułecki. Zwłaszcza ten ostatni może być bardzo groźny, oczywiście jeśli trafi na swój dzień. Już w finale pucharu Playareny Havana pokazała, że Dynamik można postraszyć – Jakubskie to na tyle doświadczony zespół, że powinien potrafić wyciągnąć wnioski z niedzieli.

BARAŻ: SM FLISAK – OPUSCAPITA

Flisakowi nie udało się powtórzyć historii z jesieni i wyskoczyć ponad strefę barażową. Winę za to należy zrzucić na fatalną pierwszą część sezonu – dość powiedzieć, że po sześciu kolejkach zespół Marcina Stanisławka miał na swoim koncie zaledwie jeden punkt. Od tego momentu Flisak zanotował bilans 4 zwycięstw i 3 porażek, co dobrze mówi o formie drużyny w kontekście tego spotkania. Głównymi atutami jedenastej ekipy Ligi A będzie dziś doświadczenie oraz wyrównana kadra – Flisak nie musi opierać swojej gry na dwóch czy trzech graczach, a taki mecz nie powinien też wywrzeć aż takiej presji, skoro nie tylko w Futbol-Arenie rywalizuje on na bieżąco z najlepszymi. Takiej siły pozbawiony jest beniaminek Ligi B oraz pretendent do awansu – OpusCapita. Jeszcze jesienią drużyna Mateusza Pietnoczko rywalizowała w Lidze C i raczej mało kto dawał jej szanse, by w ogóle mogła walczyć o medale w tym sezonie. Siłą rzeczy nasuwa się analogia z Górskiem, który po bardzo dobrej rundzie otrzymał swoją nagrodę w postaci barażu. Wówczas ją wykorzystał, ale wydaje się, że Opus ma zdecydowanie więcej indywidualności w porównaniu do obecnego już spadkowicza. Widać to zwłaszcza po nominacjach do nagród indywidualnych, gdzie pojawili się Sebastian Foksiński, Marcin Oniszczuk oraz Michał Czarnecki. Mimo wszystko to kolektyw Flisaka należy tutaj uznać za ten, którego zwycięstwo będzie spodziewanym scenariuszem. Można się jedynie zastanawiać, czy ewentualna wygrana OC byłaby tutaj wyłącznie niespodzianką, czy już sensacją.

BARAŻ: NANKATSU – FC DREWCE&WU

Rewanż za Puchar Ligi? Być może, ale dziś spotkają się zupełnie różne drużyny od tych z jesieni. Wówczas Nankatsu wygrali 6:4, ale teraz są zdecydowanie słabsi. Na tę chwilę to już nie jest drużyna, która może zagrozić ekipom grającym o medale. Zimowe roszady ewidentnie nie pomogły, a wręcz zaszkodziły. Martwić może przede wszystkim obecna forma ekipy Łukasza Lisewskiego, która wyraża się w bilansie pięciu kolejnych porażek. Wprawdzie ostatnie spotkanie przeciwko Galacticos mogło tchnąć nieco optymizmu, ale i tak jeśli uda się utrzymać miejsce w Lidze A, to Nankatsu muszą poważnie przemyśleć, w jakim kształcie wrócić na jesień. Nie zmienia to faktu, że mają kilku zawodników, którzy nawet samym doświadczeniem powinni pomóc w takim spotkaniu – kapitan, Maciej Bieńkowski czy Maciej Wieliczko – oni na pewno są w stanie pociągnąć ten wózek. Na nadmiar doświadczenia nie będą natomiast mogli narzekać zawodnicy Drewców, których skład to dowód na siłę młodości. Wydawało się wręcz, że zespół Kacpra Kamińskiego w tym sezonie wzmocnił się na tyle, że będzie głównym kandydatem do złota w Lidze B2. Zanotował jednak niepotrzebne wpadki i teraz musi w barażu udowodnić, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi. Dziś na pewno warto śledzić Drewce – jeśli tylko ten zespół podchodzi do spotkania w pełni zmobilizowany, ogląda się go naprawdę przyjemnie. Na pewno nie zabraknie zadziorności, do której trzeba dołożyć piłkarską jakość. Tę wiosną zapewniali przede wszystkim nominowany do nagrody MVP Jakub Madej oraz Kacper Kamiński. Ważny sprawdzian czeka również kandydata do tytułu najlepszego obrońcy Ligi B2, Joachima Trenka. Zagadką pozostaje ponadto forma Kamila Laska, który w tym sezonie grał bardzo mało, ale pamiętamy jeszcze, że on potrafi wybronić mecz nawet w pojedynkę. Na czym swój optymizm mogą opierać Drewce? Oni wiedzą, jak grać ważne mecze – nie tak dawno pokonali przecież Klinowców, a jesienią na rozkładzie mają Big Bulls. Możliwe zatem, że w czwartkowy wieczór zburzą kolejną twierdzę.

Inne artykuły

Leave a Reply