Zanosiło się na to już od jakiegoś czasu, ale nadal można było znaleźć ludzi, którzy w to nie uwierzą. A jednak. Po serii ponad 40 porażek Veyna Team doczekał się pierwszego w historii zwycięstwa. Co więcej, uciekł nie tylko ciągnącej się za nim łatce „wiecznego przegranego”, ale i strefie spadkowej. Podobnych rozterek nie ma Dynamik, ale niedzielna wygrana poza trzema punktami może też zwiastować ból głowy dla kapitana. Dlaczego? O tym i nie tylko w szóstym w tym sezonie „Po weekendzie”.

***

W sobotnie przedpołudnie historia napisała się na naszych oczach. Dwa sezony ligowe wypełnione wyłącznie porażkami – tak wyglądał krajobraz wokół występów Veyna Team. Aż do teraz. W 6. kolejce sezonu Wiosna 2016 zespół Michała Lewandowskiego doczekał się pierwszego, historycznego zwycięstwa w Futbol-Arenie. Po drugiej stronie Bafana Bafana, a przebieg meczu? Dominacja Veyny od początku do końca, czyli wszystko postawione na głowie. Gratulacje, bo to mogą być trzy punkty rozpoczynające drogę do utrzymania. Bafana i Wuteh nie robią bowiem wrażenia drużyn, które już się zorientowały, że w tym sezonie jest gdzie spadać.

W tym wszystkim warto podkreślić postawę Veyny, którą oddaje wypowiedź Michała Stępnia z zeszłego tygodnia. Michał mówił: „Moją ambicją byłoby zagrać w Lidze A, ale na chwilę obecną nie jest to realne. Będziemy na pewno walczyć, żeby utrzymać się w Lidze B”. Mówił to w momencie, kiedy jego drużyna nigdy nie zdobyła choćby punktu. A mimo wszystko jest to na swój sposób fajne i autentyczne – każdy mecz staramy się rozegrać na maksa. Nie wychodzi? Szkoda, ale to na pewno nie powód, żeby się poddawać. Dobry przykład dla wielu innych zawodników.

Michał Stępień (Veyna Team)

Inną historię starają się pisać gracze Dynamika, którzy za nic nie chcą oddać pierwszego miejsca w Lidze A. Tym razem dali lekcję futbolu Havanie i myślę, że pomimo tego Radek Masłowski może mieć naprawdę spory ból głowy. Dlaczego? Na profilu facebook’owym określił niedzielny skład „treściwym”. Rzecz w tym, że treściwy był nie tylko skład, ale i gra. I tak to się jakoś zbiegło, że taki stan na boisku był w stanie osiągnąć „stary, dobry Dynamik”. Tym razem pokazał coś, co raczej nie udaje mu się wtedy, gdy skład jest poszerzony o nowe nazwiska. Mogę po cichu zaryzykować więc stwierdzenie, że na razie spełniają się te ciemniejsze (jeszcze za wcześnie, by mówić „czarne”) scenariusze, że patrząc na nazwiska, wszystko się zgadza, ale na boisku już tak różowo to nie wygląda. Zobaczymy, na ile Dynamikowi starczy cierpliwości w aklimatyzowaniu nowych graczy. Lepsze wrogiem dobrego?

_DSC8770

O aklimatyzację nie muszą za to martwić się Galacticos, bo u nich wszystko przebiega w porządku. Po ostatnim zwycięstwie nad Nankatsu zespół Jakuba Jędrzejewskiego wraz z mistrzami Polski stworzył sobie całkiem przyjemny bufor. Teraz żadna drużyna nie jest w stanie doskoczyć do liderującego duetu w trakcie jednej kolejki. Nawet jeśli jednak nie uda się dogonić ucieczki, to i sam wyścig o brązowe medale może być pasjonujący, ponieważ na ten moment uczestnictwo w nim „rozważa” aż siedem ekip. Wprawdzie Brzozówka dała już pierwsze oznaki rezygnacji z gry o poważne cele, ale podobnym śladem nie zamierza iść raczej Morekambe. Zespół Patryka Wieczyńskiego w niedzielę udowodnił, że te odważne deklaracje na początku sezonu nie musiały być składane na wyrost. Wprawdzie być może to nadal zbyt wcześnie, żeby przez cały sezon utrzymać medalową formę, ale w pojedynczych spotkaniach Łysomice mogą być groźne dla każdego.

Wypadałoby jeszcze wspomnieć o Lidze C, ale tam na górze zrobił się taki „kocioł”, że słowo pisane po 6. kolejce ma ogromną szansę zdezaktualizować się raptem tydzień później. Jest to jednak ten typ bałaganu, na który nigdy nie można narzekać. Na ten moment o medale bije się pół ligi i w tym gronie chyba nie ma ekipy, która w górnej części tabeli znalazła się przez przypadek i możnaby domniemać, że zaraz odpadnie z peletonu. Trzymając się terminologii kolarskiej, warto jedynie zwrócić uwagę na Dual Polska, bo ten myli trochę rywali jednym zaległym meczem i za chwilę może przepuścić spektakularną ucieczkę, której skutków już nie da się odwrócić. Znak to dla reszty faworytów, że czas najwyższy przestać gubić punkty.

Inne artykuły