W hicie 5. kolejki Ligi A Auto-Mar Stare Miasto zremisował z Galacticos Toruń 1:1. Typowy mecz dla koneserów ucieszył głównie Dynamik Herring Toruń, który po dwóch weekendach przerwy znów może spoglądać z góry na całą ligową stawkę. Do gry o utrzymanie na nowo, choć wciąż bez punktów, włączyło się Brąchnowo. Kto w końcowej tabeli zapisał już ten zespół na ostatnim miejscu, może zacząć szukać korektora. Na zapleczu szokującej porażki doznało z kolei Jakubskie Young Boys. Optometria Karczewski zaprezentowała styl, którym na dobre zgłasza akces do gry o złoto.

_DSC7821

To na pewno nie był hit, po którego zakończeniu obserwujący go ludzie mówili: „Szkoda, że to tak krótko trwało”. To była raczej rywalizacja dla koneserów. Zarówno Sylwester Gęgotek, jak i Krzysztof Brończyk po meczu podkreślali, że na boisku było niezwykle mało miejsca do gry, przez co obie drużyny nie mogły rozwinąć skrzydeł. Obie pokazały jednak niezwykle dojrzały futbol, czym udowodniły, że nie przez przypadek znajdują się w ścisłej czołówce ligi. Zresztą już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że Stare Miasto uwielbia taką adrenalinę, a przy tym potrafi świetnie bronić. Wiedzieliśmy też, że Galacticos potrafią być do bólu skuteczni, o czym przekonał zdobyty przez nich gol – akcję, po której Artur Kaczmarek pokonał Sebastiana Foksińskiego trudno nazwać nawet połową okazji strzeleckiej. Z wyniku spotkania zadowolony jest na pewno Radosław Masłowski, ponieważ jego Dynamik dzięki temu wskoczył na pozycję lidera, ale już teraz byli mistrzowie Futbol-Areny zapewne zdają sobie sprawę, że odzyskanie tytułu nie będzie prostą sprawą.

_DSC7746

Dramat. Tak najkrócej można określić pozycję Atletico Moment Finanse w porównaniu do nadziei, jakie zostały rozbudzone przed sezonem. Jeżeli jeszcze tydzień temu Marcin Wojciechowski mówił, że jego zespół gdzieś po cichu będzie starał się skradać po medale, to teraz może już o tym zapomnieć. Oczywiście w pewnym stopniu jest to dramat nieco reżyserowany, ponieważ niewykluczone, że Atletico zostało przez nas naznaczone na kandydata do tytułu nieco na wyrost, może nawet wbrew samemu sobie. Ale w ostatnich dwóch kolejkach widać, że z niektórych graczy wychodzi powoli coś na znak frustracji wywołanej absolutną niemocą. Z drugiej strony nie czas jeszcze, by opisywać wszystko w skrajnie ciemnych barwach, ponieważ pomimo obecnego miejsca chyba nikt nie zakłada, że Atletico będzie realnie zagrożone spadkiem. Tak naprawdę spośród dotychczasowych rywali tej drużyny, na koniec sezonu może ułożyć się strefa medalowa. Jest jeszcze gdzie zbierać punkty, ale chyba już głównie po to, żeby przed kolejnym sezonem uwierzyć, że przy większym szczęściu to podium jest realne.

Po ostatnim weekendzie mam też złe wieści dla wszystkich tych, którzy będą bić się o utrzymanie – Brąchnowo Team wcale nie jest zespołem, które należy wpisać z automatu na ostatnie miejsce. W porównaniu do RKS HUWDU mamy tu do czynienia z nieco inną strategią po awansie do Ligi A. Kamil Brzoska widocznie nie chciał wychodzić z żałożenia „mamy skład, jaki mamy i zobaczymy, co uda się ugrać”, tylko po pierwszych porażkach poczynił poważne wzmocnienia. Najważniejsze spostrzeżenia po meczu z Nankatsu? Po pierwsze, jeżeli z przebiegu gry coś należy uznać za zaskoczenie, to nie minimalną porażkę Brąchnowa, a brak jakichkolwiek punktów tej drużyny. Słowo klucz – Polak. Artur Polak, który miał swój wieczór i zatrzymał szturm ostatniego jeszcze zespołu w tabeli, dzięki czemu wprowadził Nankatsu na podium ligi. Po drugie, Brąchnowo nie wzmocniło się byle kim. Dość powiedzieć, że w obecnym kształcie beniaminka Łukasz Kowalski przestał wyglądać niczym ostatnia nadzieja na utrzymanie. Już nie jest liderem, lecz jednym z wielu, którzy mogą zrobić różnicę. Po trzecie, jeśli forma z 5. kolejki nie była jednorazowym wyskokiem, to bać powinny się nie tylko Młode Talenty czy Havana, ale za chwilę także Brzozówka czy Morekambe. Wszystko wskazuje na to, że jedno z miejsc dających efekt w postaci bezpośredniego spadku zostało „obsadzone” zbyt szybko.

_DSC7504

W Lidze B1 szok i niedowierzanie po tym, co z Jakubskim Young Boys zrobiła Optometria Karczewski. Przed 5. kolejką wzajemnie zadawaliśmy sobie pytania, na ile pozycja lidera jest w tym przypadku dziełem korzystnego układu spotkań. Sam miałem wrażenie, że Young Boys brutalnie zweryfikują zapędy rywala, a tymczasem drużyna Patryka Dądajewskiego musiała jedynie bezradnie przyglądać się plecom przeciwników podczas kolejnych kontr. Inna sprawa, że nawet po statystykach widać, jak bardzo Optometria uzależniona jest od trójki Nowialis-Olewiński-Czajkowski. Ten tercet uzbierał już 26 goli i 22 asysty, podczas gdy cała reszta zespołu – 8 goli oraz 2 kluczowe podania. Rozdźwięk jest na tyle ogromny, że trzeba zadać sobie pytanie – czy drużyna aż tak zależna od trzech nazwisk naprawdę byłaby w stanie walczyć w Lidze A? A za chwilę może być to bardzo poważna kwestia, ponieważ bezpośredni kontakt z Optometrią trzyma już jedynie Flisak, a szansę na zrównanie się punktami z wiceliderem za sprawą zaległego spotkania otrzyma Catenaccio. Reszta? Co najmniej pięć punktów straty.

_DSC7371

W Lidze B2 na razie nie chcą pomylić się Patrioci. Tym razem Toruń Północny mocno ułatwił im sprawę, ponieważ miał straszyć duetem Kwiatkowski-Kućko, których ostatecznie zabrakło. Zespół Dawida Ronowskiego utrzymuje zatem pozycję samodzielnego lidera, choć póki co będę się upierał, że w tym kształcie to nadal trochę za mało, by móc walczyć w Lidze A. Potencjałem lepiej wygląda Magica, choć trzeba pamiętać, że nie potencjał, a punkty będą decydować o układzie tabeli. A właśnie taka solidność i kolejne ciułanie zdobyczy jest na razie siłą Patriotów, których czeka jednak bardzo trudny powrót po „Majówce”. Dopiero po nim będziemy w stanie powiedzieć coś więcej. Równie ciekawie jest na dole tabeli w B2, która okazuje się na tyle wyrównana, że… trudno znaleźć drużyny, które będzie można „spuścić” bez żalu do Ligi C. Wydaje mi się, że Mokre i Niepokonani za chwilę złapią gdzieś punkty, a wraz z nimi – trochę oddechu. A to by oznaczało, że problem będą miały Football Chełmża i Thunder-Pirotechnika, bo od dziesiątego obecnie miejsca wzwyż szukać zagrożonych spadkiem wydaje się czystą abstrakcją.

Radosław Dąbrowski

Inne artykuły