Obecny sezon dość wyraźnie pokazuje, że Liga A z każdą kolejną edycją staje się coraz bardziej elitarna. Trzech z czterech beniaminków okupuje dół tabeli i wszystko wskazuje na to, że albo wrócą ligę niżej, albo do ostatniej kolejki plus w trakcie barażów będą walczyć o utrzymanie. To dowód na to, że nie tak łatwo jest przeskoczyć o ten jeden poziom i grać z najlepszymi.

Już w zapowiedzi kolejki pisałem, że jeśli RKS HUWDU nie zdobędzie punktów z Młodymi Talentami, to może żegnać się z tą ligą i podtrzymuję swoje zdanie, co jest akurat podjęciem przesadnie wielkiego ryzyka. W Huwdu grają naprawdę sympatyczni ludzie, którzy nie przynoszą wstydu Lidze A, ale to jednak nie ich poziom, z czego chyba sami zdają sobie sprawę. Przed nimi jeszcze pięć tygodni ciekawej przygody, choć pewnie i oni przyznają, że umiejętnoścami bliżej im jednak do ligi B.

Dalej zaczyna się już robić ciekawie, bo mamy walkę czterech zespołów, z których co najmniej jednego za rok zabraknie w Lidze A. Piszę czterech, bo nie wierzę, by mające po dziewięć punktów Atletico i Nankatsu mogły być realnie zagrożone spadkiem. Mają swoje wahania formy, ale na pewno coś jeszcze zdobędą, więc w najgorszym wypadku skończy się na strachu.

Na ten moment najgorzej wygląda sytuacja Kolo Terrorita, którzy zajmują przedostatnie miejsce. Raczej nie mogą liczyć, że wystarczy im ewentualne, bezpośrednie zwycięstwo nad Young Boys. Muszą zdobywać punkty także w innych meczach, a grali już z Huwdu, Elitką i Morekambe. Sezon z tygodnia na tydzień będzie się diamteralnie „skracał”, więc słuszne wydają się słowa Wojciecha Kiełbasińskiego, który zapowiadał, że dla jego drużyny kluczowe będą dwie nadchodzące kolejki. Jeśli w nich nie będzie punktów, to nie będzie też raczej utrzymania.

Z pozostałej trójki teoretycznie najgorzej wygląda sytuacja Jakubskiego, ale temu zespołowi jako jedynemu z grona zainteresowanych pozostał mecz z RKS HUWDU, więc jeśli rywale zaśpią i nie zapunktują, to za dwa tygodnie rozkład sił może wyglądać zupełnie inaczej. Nie zmienia to jednak faktu, że ktokolwiek nie zajmie miejsc 11. i 12., to właśnie te drużyny będą faworytami swoich barażów. Doświadczenie robi swoje, choć z dołu atakują solidne ekipy.

No właśnie, warto się zastanowić, kto z lig B byłby w stanie rywalizować w Lidze A o coś więcej niż tylko heroiczne utrzymanie. Tabele nie kłamią, ponieważ potencjał zarówno sportowy, jak i organizacyjny ku temu mają maksymalnie cztery ekipy – Shiva, Havana, Rakieta i Vitasport. Celowo poruszam też kwestię organizacyjną, bo chociażby przykład Dor-Maru NPS obrazuje, jak ważną rolę odgrywa ona w Lidze A. Wprawdzie żadna z tych czterech drużyn nie stałaby się nagle kandydatem do medali, ale przy zachowaniu pewnych warunków, byłaby w stanie walczyć o granicę górnej i dolnej połowy tabeli i być stałym zagrożeniem dla ligowej czołówki.

Akurat w ligach B można powiedzieć, że sezon jest jeszcze długi i może się okazać, że w barażach zagrają inni, ale nazwy z poprzedniego akapitu powinny być przestrogą dla A-ligowców, że uniknięcie bezpośredniego spadku to tylko pozorny koniec kłopotów.

Inne artykuły