To zdecydowanie najbardziej emocjonująca kolejka Ligi A w tym sezonie. Miniony weekend dostarczył kibicom niezapomnianych chwil, a emocje sięgały zenitu podczas wielu zaciętych starć. Zespoły FC Devils oraz PHU Batory po raz pierwszy w tym sezonie zdobyły punkty, co z pewnością doda im pewności siebie na dalszą część rozgrywek. Jednak wisienką na torcie było rozegranie toruńskiego klasyku w zupełnie nowej scenerii – poza orlikiem. W tym ekscytującym starciu to Bartist wyszedł zwycięsko, potwierdzając swoją siłę.
Havana weszła w mecz z impetem, pokazując, dlaczego ich atak uważany jest za jeden z najlepszych w lidze. Już w pierwszych minutach Aleksander Bednarczyk wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie Pressing Havany działał perfekcyjnie, a Bartist wydawał się zaskoczony takim początkiem. Jednak drużyna Krystiana Kraśniewskiego szybko udowodniła, dlaczego jest jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Jeszcze przed przerwą odrobili straty, a w kluczowym momencie, dosłownie kilka sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, Bartosz Elwartowski zdobył bramkę na 3:2 dla Bartistu.
Druga połowa była prawdziwą wymianą ciosów. Havana ruszyła do odrabiania strat, a Bartist skutecznie odpierał ich ataki, samemu stwarzając groźne sytuacje. Emocje sięgały zenitu, gdy w ostatnich minutach Havana miała kilka szans na wyrównanie, ale brakowało im wykończenia. Nie zabrakło również kontrowersji – kilka decyzji sędziowskich wywołało burzliwe reakcje zarówno na ławce, jak i wśród kibiców. Ostatecznie Bartist wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, wygrywając 6:4 i wracając na fotel lidera z jednym rozegranym meczem mniej niż rywale. Dla Havany była to bolesna lekcja, ale również dowód na to, że są w stanie rywalizować na równi z najlepszymi, mimo iż nie uchodzą za typowo halowy zespół.
Nie mniej emocji przyniosło starcie PHU Batory z R1 Squad. Drużyna Stali, która dotychczas imponowała skutecznością i konsekwencją, musiała w końcu przełknąć gorycz porażki. Mimo licznych prób i świetnej postawy bramkarza, R1 Squad zabrakło skuteczności w decydujących momentach. PHU Batory wykorzystało każdą nadarzającą się okazję i zasłużenie wygrało 6:2, notując pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Kibice lubiący ofensywną piłkę z pewnością nie mogli narzekać na mecz między STR Starecegly.com a TS Opatrunki Bella. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:6, a bramka na wagę remisu padła na dwie minuty przed końcem meczu. To spotkanie było dowodem, że w Lidze A nie można odpuszczać ani na chwilę – każde zagranie ma znaczenie. Obie drużyny, choć pewnie liczyły na pełną pulę, mogą być zadowolone z widowiska, jakie stworzyły.
FCTP/Pan Karp wciąż szukają przełamania, ale po czterech meczach ich konto punktowe pozostaje puste. W starciu z FC Devils mimo iż prezentowali się najlepiej w tym sezonie to brakowało im tego, co kluczowe w piłce nożnej – skuteczności pod bramką rywali. Adrian Szwedkowicz miał kilka doskonałych okazji, jednak futbolówka zdawała się być przeciwko niemu – obramowanie bramki zatrzymywało jego strzały, a rzut karny w końcówce, który mógł dać upragniony punkt, zakończył się pechowym uderzeniem w słupek. FC Devils z kolei wreszcie dopięli swego, notując pierwsze zwycięstwo w sezonie, co niewątpliwie doda im pewności siebie w dalszej rywalizacji.
Nie wszystkie mecze przyniosły wyrównaną walkę, a jednym z największych zaskoczeń kolejki było dominujące zwycięstwo JBB Toruń nad Galacticos aż 10:2. Taki wynik nie tylko zdumiewa, ale przede wszystkim potwierdza siłę drużyny Przemysława Kłanieckiego, która z każdą kolejką udowadnia, że jest jednym z głównych kandydatów do medali. Równie przekonujące zwycięstwo zanotował AZS UMK Toruń, pewnie pokonując Wygrywaj albo Giń. Obie ekipy prezentują formę, która nie tylko zapewnia im miejsce w ligowej czołówce, ale także stawia w roli faworytów w nadchodzących starciach.