specjalisci-od-meczow-z-czolowka

To był Auto-Mar Stare Miasto, jaki chcieliśmy oglądać co tydzień. Przez większość niedzielngo spotkania zespół Łukasza Szarskiego prezentował się znakomicie i był o krok od sprawienia nie lada sensacji. Pomimo ogromnego poświęcenia nie udało się jednak zatrzymać Herringa/Chińskiego Kubka, który po zwycięstwie 6:5 jest już dosłownie o jeden mecz od mistrzowskiego tytułu.

Auto-Mar wreszcie mógł przystąpić do spotkania w niemal optymalnym składzie. Na występ w bramce ponownie czekało dwóch stałych golkiperów, natomiast w polu brakowało jedynie Piotra Sikorskiego i Dawida Platha. Ważne było jednak, że w ofensywnie straszyć mógł tercet Pakulski-Gęgotek-Jaroszewski. Z kolei Herring musiał radzić sobie bez drugiego najlepszego strzelca, Bartosza Dreszlera, a także Remigiusza Spychalskiego.

Początek spotkania okazał się totalnym szokiem. Wszyscy spodziewali się, że od samego początku do natarcia ruszy Herring. I to właśnie lider miał przewagę, jeśli chodzi o posiadanie piłki, jednak nie wynikało z tego nic, poza groźnymi kontrami rywala. Na tyle groźnymi, że Auto-Mar na przerwę schodził z sensacyjnym prowadzeniem 4:1, w czym największy udział miał Maciej Jaroszewski, MVP całego meczu.

To był jeden z najlepszych meczów w naszym wykonaniu, zwłaszcza jego pierwsza połowa. W drugiej zabrakło nam koncentracji i skupienia na samej grze. Zamiast dalej grać swoje, daliśmy się zepchnąć pod własną bramkę i przez to w nasze szeregi wdarło się bardzo dużo nerwów. To w głównej mierze miało wpływ na końcowy wynik – ocenił już na chłodno Maciej Jaroszewski.

Faktycznie, w drugiej połowie Herring/Chiński Kubek udowodnił, dlaczego w obecnym sezonie jest niekwestionowanie najlepszą drużyną ligi. Zespół Radosława Masłowskiego wyszedł zupełnie nieprzestraszony niekorzystnym wynikiem i z każdą minutą starał się odrabiać straty, a następnie objąć prowadzenie. Przy stanie 6:5 dla Herringa Stare Miasto podjęło jeszcze próbę gry w przewadze, ale nawet Sylwester Gęgotek w roli lotnego bramkarza nie pozwolił na wyrwanie liderowi choćby jednego punktu.

Niedzielna rywalizacja potwierdziła, jak ogromny potencjał drzemie w ekipie Auto-Maru, która wiosną potrafiła pokonać Baumat/Luxkom 3:2, a także zremisować z KS Dor-Mar NPS 4:4. Po starciu z Herringiem pozostało wprawdzie bardzo dobre wrażenie, ale i poczucie niewykorzystanej sytuacji.

Gdybyśmy potrafili zagrać tak w każdym meczu, z pewnością walczylibyśmy o najwyższe miejsca w tabeli. Cały czas brakuje nam jednak stabilizacji formy. Z najlepszymi potrafimy grać wyrównany futbol, a nawet mieć przewagę i wygrywać mecze. Z kolei przeciwko teoretycznie słabszym drużynom gubimy się i gramy chaotycznie, przez co tracimy cenne punkty. Na pewno moglibyśmy być wyżej, ale trzeba zauważyć, że z każdym kolejnym meczem jesteśmy coraz lepszą i coraz bardziej zgraną drużyną. Nasza gra z Herringiem to tego najlepszy dowód – uważa Maciej Jaroszewski.

Na razie Auto-Mar Stare Miasto musi skupić się jednak na zaprzeczeniu słowom swojego zawodnika i rozegranie co najmniej jednego dobrego meczu przeciwko drużynom z dołu tabeli. Na zespół Łukasza Szarskiego czekają bowiem Nankatsu i Elitka Capone. Porażki w tych starciach oznaczać będą konieczność rozegrania barażu o utrzymanie. Do szczęścia wystarczy remis w najbliższą niedzielę, który definitywnie zapewni byt w Lidze A.

Inne artykuły